Przesadne martwienie się to odruch warunkowy, nieprzyjemny zwłaszcza dla otoczenia. Każdy człowiek
czasem martwi się o innych. Są sytuacje, choćby w wypadku choroby bliskiej osoby, w których taka reakcja jest
całkowicie zrozumiała. Jednak ciągłe zamartwianie się o innych nie jest normalne. Człowiek, który wszystko widzi
w czarnych barwach, zawsze wynajdzie sobie coś, czym mógłby się martwić. Nieważne, że właśnie rozwiązał jakiś
problem. Nigdy jednak się nie przyzna do swojej przypadłości. Martwi się, ponieważ sprawia mu to przyjemność. W
takich przypadkach chodzi o masochistyczne wymierzanie sobie kary.
Czy istnieją inne przyczyny takiego nieustannego martwienia się? Pewną rolę odgrywać może identyfikacja,
jeśli do takiego zachowania skłonne jest również któreś z rodziców. Przyzwyczajenie przechodzi na dziecko, które
nieświadomie dąży do utożsamienia się z ojcem lub matką. Najczęściej, choć nie zawsze, identyfikujemy się z
matką. Równie dobrze może być to ojciec lub ktoś z rodziny.
Pesymizm prowadzi najczęściej do napięcia nerwowego, które z kolei powoduje zmartwienia. Tak powstaje
zamknięte koło. Ktoś, kto cierpi na chroniczną i przesadną skłonność do wynajdywania sobie trosk, powinien
zdecydowanie uwolnić się od tego przyzwyczajenia, szczególnie gdy jest ono spowodowane potrzebą karania
własnej osoby. Musi też uświadomić sobie, że naśladuje czyjś sposób zachowania. Tylko wtedy uda mu się
zwalczyć skłonność do identyfikacji.
Knight Dunbar, ogromny autorytet w dziedzinie przyzwyczajeń i ich powstawania, proponuje inną metodę ich
usuwania. Wyjaśnia, że walka ze sobą na siłę nie zdaje egzaminu i wywiera wręcz odwrotny skutek - nasila
przyzwyczajenia. Proponował on, aby wyobrazić sobie w duchu pozytywny końcowy rezultat (forma sugestii). Kiedy
raz uda się zrezygnować z przyzwyczajenia, z czasem każda następna próba będzie łatwiejsza, aż w końcu
zapomnimy, że kiedyś w ogóle mieliśmy taki problem. Natomiast ktoś, kto stale martwi się o innych, powinien
wyobrazić sobie przyszłość w czarnych barwach i świadomie pogrążyć się w smutku. Jeśli dotyczy to ciebie,
spróbuj powtarzać sobie w duchu następujące myśli: "Teraz muszę martwić się za wszystkich. Właśnie teraz
bardzo się martwię. Zaraz stanie się coś strasznego!" Zapewne szybko wyda ci się to śmieszne. Pewien
zamartwiający się stale pacjent, na moją uwagę, że powinien starać się stosować tę metodę, krzyknął poirytowany:
"Przecież próbowałem, ale nie jestem w stanie się nie martwić!" Jest to myślenie negatywne, ponieważ chciał on
przez to powiedzieć, że nie może się przestać martwić. "Nie mogę" oznacza "nie chcę". Musisz koniecznie o tym
pamiętać, jeśli znowu owładnie tobą pesymizm. W niektórych przypadkach takie nastawienie związane jest z jakąś
skrywaną obawą albo stanowi zaspokojenie potrzeby wymierzenia sobie kary.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz