środa, 26 maja 2010
Życie teraźniejszością
„Jedynie zdrowie daje ci poczucie, że właśnie teraz przeżywasz najlepsze dni w roku." (FRANKLIN ADAMS)
"Wczoraj jest tylko snem, jutro jest tylko wizją. Lecz dobrze przeżyte dziś sprawia, że każde wczoraj jest snem szczęśliwym, a każde jutro wizją nadziei; dlatego staraj się, by dzień dzisiejszy był dobry." (przysłowie sanskryckie)
Często słyszymy, że „kłopoty postarzają". Jest to szczera prawda. Każdy z nas spotkał człowieka, który „osiwiał przez jedną noc" dlatego, że przeżył kryzys finansowy lub emocjonalny. Czym właściwie jest ten wzorzec myślowy, zwany zmartwieniem? Wiemy, że potrafi on mocno zatruć nam niejedną godzinę życia; można by nawet powiedzieć, że powoduje starzenie, ponieważ przyspiesza upływ czasu. Zmartwienie najwyraźniej jest pewnym nawykiem myślowym; jest dręczeniem się czymś, co się stało w przeszłości, albo czymś, co się stanie w przyszłości. Zmartwienie nie dotyczy teraźniejszości.
Przyjrzyjmy się najpierw przeszłości. Nie znaleziono jeszcze sposobu, żeby ją zmienić. To, co się zdarzyło, jest nieodwracalne. Jest trwale i nieodwołalnie zarejestrowane; jest zamknięte w czasie i żadną miarą naprawić się nie da. Rozpamiętywanie dawnych błędów i wyrządzonych krzywd nie pomaga, lecz szkodzi, powoduje bowiem uwolnienie różnych substancji toksycznych, które podnoszą ciśnienie krwi i osłabiają serce. Aby pozbyć się zmartwienia, zastosujmy następującą strategię: przyznajmy się do popełnionych błędów, uczmy się na nich, a potem pozostawmy je na stałe tam, gdzie należą - w przeszłości. Uwagę poświęćmy teraźniejszości. Wpierw trzeba jednak wyraźnie zdać sobie sprawę z tego, iż przeszłość minęła bezpowrotnie. Zamartwianie się jest psychiczną odmową uznania tego faktu. Wydaje nam się, iż przeszłość nieuchronnie stanowi część naszego życia, a dzieje się tak dlatego, że błędy, krzywdy, urazy i niesprawiedliwość wyciskają swe piętno na umyśle i przenikają do fizjologii poprzez połączenie psychofizjołogiczne.
Drugi rodzaj zmartwienia związany jest z przyszłością; występuje wtedy, gdy dla zaoszczędzenia sobie cierpień, usiłujemy daremnie nad tą przyszłością zapanować. Jeden z moich kolegów, internista, podał mi bardzo wyraźny przykład tego typu myślenia. Przez dwadzieścia lat leczył pewną kobietę, która w tym czasie zgłaszała się do niego dwa razy do roku na dokładne badania, ilekroć przychodziła, zawsze była bardzo zaniepokojona, że ma raka. Chociaż nie było u niej żadnych objawów tej choroby, wymyślała sobie szereg dolegliwości, co zmuszało internistę do przeprowadzania całych serii badań tylko po to, aby ją upewnić, że na raka nie choruje. Scenariusz ten powtarzał się co roku. Za każdym razem internista robił wszystko, by przekonać pacjentkę, że nie ma raka, ona zaś, wychodząc, niezmiennie pytała „Jest pan tego pewien?" Ostatnim razem jednak, po wykonaniu badań, lekarz miał dla niej bolesną wiadomość. Z potwierdzonych diagnoz wynikało, że cierpi na raka. Słysząc to, pacjentka z pewnym triumfem w głosie rzekła: „Przecież panu mówiłam! Powtarzam to, doktorze, od dwudziestu lat."
W swym zmartwieniu kobieta ta żywo wyobrażała sobie chorobę, której bardzo się obawiała, a to na czym skupiała uwagę, rozwijało się. Świadomość potrafi sama zmieniać bieg wypadków. Umysł nasz, w podświadomości, może automatycznie przemieniać to, co sobie jasno wyobrażamy, w rzeczywistość. Ludzie zatroskani przekonują samych siebie, iż martwienie się na zapas jest w jakimś sensie właściwym sposobem myślenia, jeśli chcemy złu zapobiec. W rzeczywistości jednak, uwaga jest uwagą. Jeśli z przejęciem wyobrażamy sobie coś, czego sobie nie życzymy, to prawie na pewno nas to spotka. Może też zdarzyć się coś „równie złego"; wychodzi na to samo. Jeżeli już koniecznie chcemy wyobrażać sobie przyszłość, niech to będzie wyobrażenie szczęścia — czegoś co jest radosne i pozytywne.
Jednakże ludzie zdrowi nie żyją ani przeszłością, ani przyszłością. Oni żyją teraźniejszością, żyją teraz; nadaje to owemu teraz posmak wieczności, ponieważ nie pada na nie żaden cień. Zmartwienie nie dotyczy teraźniejszości. Gdy uwagę kierujemy na chwilę obecną, wówczas rozwija się ona sama z siebie we własnej pełni. Gdy życie upływa nam w kolejnych chwilach teraźniejszych, wtedy czas nie jest psychicznym wrogiem człowieka. Zło wyrządzone przez zmartwienie zostaje pokonane, jeśli cenimy sobie to, co życie daje nam dzisiaj.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz