Nadejdzie czas , kiedy choroba jako efekt opacznych myśli będzie hańbą

Oldi Tube

piątek, 11 czerwca 2010

Działanie spontanicznie właściwe i wyższe stany świadomości

"Nasza normalna świadomość w stanie czuwania, świadomość racjonalna, jak ją nazywamy, jest zaledwie jednym, szczególnym typem świadomości, natomiast wszędzie dokoła niej, oddzielone cieniutką zasłonką, rozpościerają się potencjalne formy świadomości zupełnie od niej odmienne. Możemy przejść przez życie nie podejrzewając ich istnienia; wystarczy jednak właściwy bodziec, a ukazują się w całej pełni.
(WILLIAM JAMES)


To, czego pragniemy i co sprawia nam przyjemność, powinno też okazać się dla nas dobre. Sentencja ta pojawiała się już kilkakrotnie w naszych rozważaniach i jest jedynym prostym kryterium oceny naszych myśli i pragnień. Wiadomo, że chcemy pobudzać w sobie tylko to, co jest dodatnie, postępowe, ewolucyjne i co podnosi wartość życia. Jednakże realizowanie tego nie jest jeszcze możliwe i nie będzie dopóty, dopóki połączenia psychofizjologiczne nie przywykną do tego, by odruchowo odrzucać wszystkie złe sposoby funkcjonowania, a sprzyjać tylko tym, które są dobre. Jak wiemy, każda pojedyncza myśl ma swój odpowiednik w odrębnie zorganizowanej poszczególnej części organizmu; czyż jest więc możliwe, by panować nad miliardami niewidocznych powiązań nerwowych, nad funkcjami komórek, nad wzajemnym oddziaływaniem hormonów i enzymów i szeregiem innych funkcji, jakie związane są z każdą, pojedynczą myślą? Jest to, oczywiście, niemożliwe. Intelekt nie może panować nad czymś, czego nawet nie jest świadom.


A jednak musimy nauczyć się „działania spontanicznie właściwego" -mówiąc słowami Maharishiego Mahesh Yogi - jeśli chcemy osiągnąć doskonałe zdrowie i spełnienie własnych możliwości. Przede wszystkim, czym kierujemy się przy ocenie, czy działanie jest właściwe, czy nie? Przyglądamy się rezultatom. Każda myśl od początku zawiera w sobie jakiś sposób jej spełnienia. Kiedy myśl ta przeradza się w mowę lub w działanie, wtedy albo okazuje się słuszna, albo zawodzi. Jeśli doskonaliło się jakiś określony sposób działania spontanicznie właściwego, to osiąga się to, co nazywamy umiejętnością. Chirurg nie zakłada szwów w sposób przypadkowy po to, by usunąć potem te, które zostały źle zawiązane; ręce jego posiadły umiejętność prawidłowego działania za każdym razem. To samo dotyczy koncertujących pianistów; przecież po uderzeniu w klawisze nie mogą z przepraszającym uśmiechem cofnąć fałszywych tonów. Wszyscy przywykliśmy do właściwego działania tego typu — wszyscy posiadamy jakieś umiejętności. Połączenia psychofizjologiczne koordynują nasze myśli i działania przez cały czas.


Tak więc, jeśli chcemy, działać spontanicznie właściwie i coraz bardziej skutecznie, wystarczy rozwijać i doskonalić to, co połączenie umy¬słu i ciała robi już w sposób naturalny. Proces kształtowania rzeczywistości jest dla nas czymś naturalnym. Jest to podstawowa funkcja tej cząstki nieskończonej inteligencji, z której umiemy czerpać. Możemy więc rozwinąć ją i pełniej wykorzystać, o tyle pełniej, aby nasza rzeczy¬wistość stała się bardziej postępowa, ewolucyjna i pobudzająca do życia. Byłby to udoskonalony stan działania spontanicznie właściwego. Jest to też jedyny, przekonywający, praktyczny sens „wyższych stanów świadomości". Móc stale, świadomie tworzyć pozytywną rzeczywistość, oznacza osiągać wyższy stan świadomości.


Doszliśmy do wspaniałego wniosku; wynika z niego jasno, że do osiągnięcia wyższych stanów świadomości nie trzeba robić nic ponadto, co robimy na co dzień. Nasza inteligencja kształtuje rzeczywistość każdego dnia; my mamy to tylko ulepszać.


Gdy uważnie przyjrzymy się naszym poczynaniom, to okaże się, że ocena działania na podstawie rezultatów w rzeczy samej nie pomaga nam ustalić, czy było ono właściwe czy nie. Świadome stosowanie „właściwej" diety nie daje pewności, że nie zaskoczy nas choroba; obniża tylko ryzyko zachorowania. Poza tym nasze działania nie są proste. Splatają się one ze sobą i są głęboko osadzone w złożonym ludzkim środowisku. Umysł świadomy nie jest w stanie wyrokować, czy każde wypowiedziane przez nas słowo przyczynia się do pokoju, współczucia, pomyślności i harmonii. Życie jest na to zbyt złożone i gdybyśmy mieli za każdym razem zastanawiać się i osądzać wszelkie poczynania, stałoby się to nie do zniesienia. (Dlatego właśnie szkoły pozytywnego myślenia i samoobserwacji są nadmiernie wyczerpujące dla świadomości.)


Ni słów, ni czynów nie da się cofnąć. Stąd, nawet gdybyśmy faktycznie mieli możliwość natychmiast ocenić, że działanie jest niewłaściwe, to i tak refleksja byłaby spóźniona. Stało się. Najwyraźniej jedynym sposobem właściwego mówienia i działania jest zdobycie tych umiejętności. Myśli, słowa i czyny muszą być rozpoczynane właściwie. Jeżeli są właściwe od samego początku, na poziomie jaźni, wtedy natura automatycznie kieruje potrzebne funkcje bliżej powierzchni. Gdy pianista chce grać Mozarta, zwyczajnie siada i gra. Zamiar jego, razem z umiejętnością, jaką wyrobił przez żmudne ćwiczenia, samoistnie tworzy pożądany skutek.


Wiemy już teraz dokładnie, dlaczego „jaźń" jest tak ważna w tworzeniu zdrowia. Zamiar zapewnienia sobie zdrowia, szczęścia, miłości i każdego innego aspektu życia musi gdzieś powstawać. Zamiary uświadamiamy sobie w postaci myśli, lecz nie tam się one zaczynają. Ludzie różnią się między sobą; ich myśli mogą być jasne lub zmącone, głębokie lub płytkie, subtelne lub prymitywne. Niezależnie od tego, każdy, kto jest obdarzony inteligencją, tworzy rzeczywistość. Jest to proces inteligencji, dlatego musi zaczynać się tam, gdzie inteligencja bierze początek, mianowicie, na poziomie jaźni. Jaźń stanowi po prostu najbardziej uogólniony poziom inteligencji. Jeżeli nasze pragnienia mają zaistnieć jako rzeczywi¬stość, muszą być życiodajne na poziomie jaźni.


Czy jaźń trzeba udoskonalać? Nie - z definicji wynika, że jaźń jest najogólniejszym poziomem inteligencji. Skoro inteligencja jest już nieskończona i zdolna sterować całym Wszechświatem, jak można ją ulepszać? Co trzeba ulepszać — wiemy już o tym doskonale — to powiązanie psychofizjologiczne z jaźnią. Inteligencja jest całkowicie elastyczna, a jednocześnie jest absolutnie nieugięta. Jeżeli skieruje się ją na jeden tor, to przepływa nim siłą nawyku dopóty, dopóki nie skierujemy jej na inny. Była już o tym mowa wcześniej. Jednakże wyrabianie jednego nawyku po drugim jest wielce nieskuteczne. Stosując zasadę „najważniejsze najpierw", wprowadzoną wcześniej, powinniśmy po prostu umieć nawiązać kontakt z poziomem jaźni, następnie zaś pozwolić inteligencji doprowadzić sprawę do końca.


Tak dokładnie dzieje się w procesie transcendowania. Medytujący osiągają niezwykłe korzyści - wspominałem o nich w poprzednim poście - lecz gdy naukowcy się o nich dowiadują, nie potrafią znaleźć na to uzasadnienia. Wydaje się, że medytując nic się nie robi. Coś jednak robimy. W Upaniszadach znajduje się słynne zdanie: „Poznaj to; znając to, znasz wszystko." To właśnie daje transcendowanie: naprowadza świadomość na drogę ku jaźni, pozwala jej tę jaźń poznać, po czym natura dokonuje reszty.


Nasz mózg i ośrodkowy układ nerwowy z niezwykłą sprawnością, co sekundę, koordynują już miliardy funkcji fizjologicznych. Gdy od początku znajdą się w warunkach optymalnych, automatycznie skłaniają się do tego, aby pracować znacznie lepiej. Nasze najgłębsze przekonania, ustalone na poziomie świadomości zbiorowej, w pełni panują nad rzeczywistością, jaką akceptujemy za pomocą zmysłów. Mając od początku warunki optymalne, automatycznie wytworzą też rzeczywistość bardziej spójną, inteligentną i ewolucyjną. Takie jest wyjaśnienie w języku współczesnym tego, co wielkie tradycje mądrości przekazują od wieków, od czasu, gdy do ludzkości dotarła świadomość: poznaj siebie, a cała natura będzie twoja.


Zastanówmy się teraz nad procesem transcendowania bardziej dokładnie. Według opisu fizjologicznego jest to „stan czuwania przy obniżonej przemianie materii." Oznacza to, że ciało odpoczywa, a umysł jest czujny. Fizjolodzy, którzy dokładnie przestudiowali proces medytacji, skłonni są zgodzić się, że transcendowanie zasługuje na miano odrębnego stanu świadomości. W czasie procesu medytacji ośrodkowy układ nerwowy działa inaczej niż w stanie czuwania, marzeń sennych bądź też snu. Różnice wyraźnie uwydatniają się, gdy analizuje się wyniki osób medytujących od dłuższego czasu. W czasie medytacji oddech ich jest znacznie płytszy niż w stanie czuwania, fale mózgowe wykazują ogólną koherencję właściwą tylko transcendowaniu, a stężenie dwutlenku węgla we krwi jest zdecydowanie różne od stwierdzanego przed medytacją. Tym samym potwierdza się to, co mówią starodawne teksty wedyjskie, mianowicie, że jaźń jest poza czuwaniem, snem i marzeniami sennymi.


Lecz co oznacza „poza"? Jednym z największych i najbardziej powszechnych nieporozumień co do procesu transcendowania jest to, iż odrywa nas on od rzeczywistości. Czasami używa się zwrotu „przekraczanie jaźni", lecz jest on błędny. Proces transcendowania przybliża nas do jaźni, odwodzi od przypadkowych myśli i nawykowych reakcji stresowych. Zalecenie mędrców, żeby „opuścić jaźń i dotrzeć do Jaźni", nie oznacza, że gdzieś po drodze porzuca się własną osobowość. Jaźń to nasza inteligencja. Wymiana jaźni na Jaźń oznacza zastąpienie naszego małego skrawka inteligencji inteligencją nieskończoną. Geniusz na przykład, to jaźń powiększona. Kiedy Maslow opisuje „boskie" uczucia ogarniające ludzi w czasie doznań szczytowych, stwierdza u nich całkowitą zmianę świadomości. Zachodzi ona, gdy mała inteligencja nagle uświadamia sobie, że zdolna jest do nieskończonego rozwoju.


Proces transcendowania myśli jest całkowicie mechaniczny. W technice Transcendentalnej Medytacji stosuje się specjalny, pozbawiony znaczenia dźwięk zwany mantrą, by pozwolić świadomości dotrzeć do bardziej subtelnych poziomów myślenia. Okazuje się, że dźwięk jako nośnik jest środkiem bardzo skutecznym. Świadomość zagłębia się w coraz subtelniejsze warstwy, dopóki wszelka myśl nie ulegnie transcendencji, nie znajdzie się poza rzeczywistością. W takim momencie świadomość, mówiąc językiem Maharishiego, osiąga stan czystej świadomości, poziom jaźni. Innymi słowy, na każdym poziomie myśli istnieje odpowiadające mu połączenie psychofizjologiczne. Każde z nich stanowi swego rodzaju płaszczyznę, na której działają specyficzne struktury myślowe, powiązania nerwowe, zachodzą reakcje hormonalne itp.


Gdy świadomość wykracza poza powierzchniowe poziomy myślenia i postrzega siebie jako docierającą do poziomów subtelniejszych, wówczas na płaszczyźnie fizycznej tworzy się nowy sposób funkcjonowania umysłu i ciała. Myśl jest zaledwie wierzchołkiem góry lodowej; na szerzej pojętą rzeczywistość składają się miliardy skoordynowanych procesów fizjologicznych. Gdy świadomość w końcu osiąga stan ciszy, czyli czystej świadomości, połączenie umysłu i ciała działa optymalnie - znika wszystko, co było przypadkowe lub stresujące. W tym stanie ośrodkowy układ nerwowy może rzeczywiście uwolnić się od stresów, ponieważ nie mają już fizjologicznego wsparcia. W tej warstwie jaźni organizm automatycznie dąży do możliwie najsprawniejszego funkcjonowania, taka jest bowiem skłonność przepływu inteligencji wywodząca się z samej jej natury.


Innymi słowy, świadomość jest w całej pełni odbiciem aktywności naszego układu nerwowego; odbicie to jest za każdym razem inne, tak, jak inna jest każda myśl. To, co nazywamy „wyższym stanem świadomości", też zapewne należy do odrębnej warstwy funkcjonowania mózgu, w przeciwnym razie nie dałoby się tego ustalić, nie zaistniałoby fizjologicznie. Właściwie wszystko, co zachodzi w czasie procesu transcendowania, musi mieć swój odpowiednik fizjologiczny, inaczej nie byłoby realne. Umysł po prostu sam by się oszukiwał. Ilekroć mówimy, że świadomość się poszerza, czy też że inteligencja znalazła nowy szlak przepływu, zawsze oznacza to, że jakiś realny proces faktycznie zachodzi.


Dodam jeszcze, iż technika TM nie jest oczywiście jedynym sposobem transcendowania. Proces ten sięga początków ludzkiej świadomości i na przestrzeni wieków zachodził spontanicznie u nielicznych utalentowanych jednostek. Stąd Maslow mógł włączyć doświadczanie transcendowania w przeszłości do swych ostatnich badań na temat doznań szczytowych. Technika TM jest skuteczna, łatwa, uporządkowana i niezawodna w każdym przypadku. Nie jest związana z żadną religią i wszystkie jej etapy są dokładnie naukowo udokumentowane. Są to powody, dla których usilnie ją polecam. W trakcie opracowywania tej publikacji nie znalazłem nic równie godnego polecenia.

Brak komentarzy:

Spirala hipnotyczna