niedziela, 6 czerwca 2010
Wizja całości i miłości
"Miłość nie jest jedynie impulsem; musi ona zawierać prawdę,co jest prawem".
(RABINDRANATH TAGORE)
Mechanizmy ewolucji są mechanizmami miłości. Wszyscy zostaliśmy poczęci jako myśl miłości i pragnienia, z której zawiązała się odrobina substancji genetycznej. Kiedy urodziliśmy się, ta sama miłość nas karmiła, pierwsze zaś świadome myśli o sobie tak splatały się z miłością naszej matki, że poczucie rozdzielenia nie istniało. Jeżeli siła miłości może począć życie, karmić je i nadać mu tożsamość, to z pewnością jest cząstką tej inteligencji, którą jesteśmy my.
Umysł samoświadomy to po prostu umysł nieprzerwanie posługujący się swą inteligencją z miłością. Zdarza się nawet, że dostępuje przeżycia czystej miłości. Niezależnie od czasu czy miejsca, zapisy wszelkich takich przeżyć łączy niezaprzeczalne podobieństwo. Zawsze jest w nich opis pierwotnej siły napędowej, dynamicznej, a zarazem wszechogarniającej, której nie sposób oddzielić od „całości". Ci nieliczni, w których doznanie czystej miłości pozostaje ciągle żywe, to przewodnicy ludzkości.
A przecież taki sam przewodnik ma swoją uchwytną formę w naszych komórkach i wręcz nie ma świadomego życia, nie ma impulsu inteligencji, bez kontaktowania się z nim. Miłość przewodzi inteligencji. Jest to wspólna nić, której nie wolno wypuścić z rąk dopóty, dopóki pozostajemy w nurcie ewolucji. Ta nić snuje się od naszej jaźni, poprzez próg myśli, do przedsionka Wszechświata. Każdy z nas ma kawałek owej nici w splocie DNA, który czyni zeń niczym niezastąpioną cząstkę istnienia. W ulotnych chwilach wysubtelnionej uwagi wyczuwa się, jak miłość delikatnie wpływa na postęp ewolucji. Posuwa naprzód procesy życiowe z tej prostej przyczyny, że pragnie postępu. W tym sensie ewolucja nie jest „nieprzejednaną siłą", lecz ciągiem czystych pragnień.
Miłość jest niewinna i bezpośrednia. Raduje się tym, co ma w swym zasięgu i w swej najczystszej formie nie zna wyższego celu ponad tę radość. Oto dlaczego sama świadomość istnienia innych ludzi ma tak wielką moc i tak potrafi przeobrazić innych: to miłość. Miłość przenika całą naturę. Samo tylko postrzeżenie tego, zawarte w każdym szczytowym przeżyciu, wystarczy, by życie stało się twórcze. Jeden powiew miłości i życie nabiera sensu. Miłość jest siłą twórczą, poprzez twórczość zaś dążymy do radości i nieśmiertelności.
Miłość najsilniej uświadamia nam poczucie jedności. Ogarnia ono nasz umysł w chwilach olśnienia, ale tli się w nas również wśród codziennych spraw - każdy kocha swój dom, swoje dziecko, swój ogród. Uczucie to, konsekwentnie rozwijane, prowadzi do nieskończoności: „Kocham ten Wszechświat, jest mój." Myśl tę prosto i pięknie wyraża Swami Satchidananda:
Pewnego dnia, pracując w polu, skaleczyłem się w palec. Mogłem to zlekceważyć, oczyściłem go jednak i zabandażowałem. Gdybym to zignorował, gdyby wywiązało się zakażenie, ucierpiałby cały mój organizm. Podobnie, jeśli czujemy się cząstką kosmosu, cząstką całego Wszechświata, czyż możemy nie kochać wszystkiego, co się nań składa?
Z tego prostego rozumowania wynika niezbicie, że życie należy stawiać na wyższej płaszczyźnie. Jeżeli wbiliśmy sobie do głowy, że istnieją różnice, a teraz widzimy, że faktycznie ich nie ma, tym samym wracamy do rzeczywistości. Miłość przywraca rzeczywistość. Nauczyciel hinduski pisze dalej:
Gdy już raz odczujesz, że jesteś cząstką całości, że do tej całości należysz, a cały świat należy do ciebie, wtedy odczucie to skłoni cię do miłości, a miłość ta zaowocuje lepszym zdrowiem. Żaden uzdrowiciel nie potrafi leczyć bez lej uniwersalnej miłości. Jeśli uświadomisz sobie, że jesteś nie tylko odrębną jednostką, lecz także cząstką całego Wszechświata, nie będziesz się nikogo bał. Człowiek nieustraszony żyje wiecznie, człowiek bojaźliwy umiera co dnia, co minutę.
Czy myślenie, że jestem cząstką Wszechświata jest istotne? Jeśli chodzi o samą myśl, nie sądzę. Natomiast „uświadomienie sobie czegoś" to więcej niż tylko myśl. Oznacza to, że chwila świadomości zmieniła rzeczywistość. Dociera do nas wtedy coś nowego.
Jeden z najodważniejszych myślicieli awangardy „nowej fizyki", David Bohm, wysunął jako hipotezę naukową świadomość jedności. Utworzył on termin „porządek implikowany" używając go w znaczeniu łączenia z sobą wszelkich zjawisk fizycznych we Wszechświecie w taki sposób, by szczegółowa analiza jakiejkolwiek jego części dawała w zasadzie pełną wiedzę o każdej innej części. Nasuwa to wniosek, iż człowiek nawiązuje łączność z rzeczywistością uniwersalną kiedy kocha, bądź przeżywa „stan mistyczny". Łączy on się wtedy faktycznie z innymi ludźmi na poziomie zjednoczonej świadomości. Bohm opisuje to następująco:
Gdyby i sto osób było w stanie postrzec najgłębszą warstwę rzeczywistości i podłączyć się do zbiorowego umysłu - ego zaniknęłoby dla nich i utworzyliby jedną świadomość, dokładnie tak, jak części wysoce zintegrowanej osoby scalają się w jedno.
Nowej fizyce zawdzięczamy też koncepcję, iż nasz Wszechświat -ciało kosmiczne - od zarania był całością i zawsze nią będzie. Nauka, być może, dojdzie do wniosku, że kipiące nurty materii i energii nie są w ogóle realne bądź stanowią gorszą, drugorzędną rzeczywistość w porównaniu z podstawowym porządkiem, który utrzymuje całość w całości. W takim zakresie, w jakim mądrość ludzka zdołała to dotąd wyrazić, prawdziwą rzeczywistością „całości" jest miłość. Odkrycie takiego samego porządku implikowanego w naturze, jaki jest w nas samych nie jest odkryciem przypadkowym. Nauka, poprzez swój system wiary, weryfikuje tę samą koncepcję, jaką człowiek wrażliwy znajduje we własnej świadomości - „Jesteśmy wewnątrz prawdy i nie możemy wyjść poza nią", jak to wyraził Merleau-Ponty. Człowiek, który naprawdę uwierzy w „swój wszechświat", ujrzy go jako wszechświat czystej inteligencji, której przewodzi miłość.
Wszystko to są wspaniałe, inspirujące nas uczucia; znajdujemy je w słowach każdego świętego, w każdej religii. Można się z nimi zgadzać, można je brać poważnie, a nawet dosłownie, tylko kto jest w stanie w praktyce je wykorzystać?
Miłość trzeba pielęgnować. Wszyscy pojmujemy czym jest, lecz nie w pełni z niej korzystamy. Miłość jest po to, aby leczyć. Gdy wypływa swobodnie z głębi jaźni, miłość tworzy zdrowie. Dzieci pozbawione w niemowlęctwie matczynego ciepła uleczyć można tylko miłością i współczuciem. Organizm ich zdolny jest powetować sobie lata głodu emocjonalnego i stresów, jeśli tylko przywróci im się miłość. W tym sensie miłość jest czymś nader praktycznym. Jest do naszej dyspozycji, gdy tylko wyczujemy ją w swojej świadomości.
Ludzie pełni miłości i współczucia - ci, u których inteligencja idzie w parze z miłością - to na ogół istoty najzdrowsze i najszczęśliwsze. Mówią, że miłość ich jest z gruntu samolubna, ponieważ leczy ich i odmładza. Gdy życie staje się pełne, jest samą miłością, a gdy świadomość jest pełna, wnosi tylko miłość. Każdy impuls inteligencji w naszej świadomości, wyruszając w drogę ze źródła życia, jest miłością i tylko miłością.
Życie możemy skierować na wyższy poziom świadomości i wtedy zrozumiemy miłość w całej jej prostocie. Nie będzie to myśl, nadzieja, uczucie ani marzenie. Będzie to cząstka nas, oddech naszego życia. Jak dowiemy się przy końcu tej publikacji, sprowadzenie świadomości do jej źródła jest łatwe, gdyż jest to miejsce należne jej z natury.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz