"Zwracając się do Siebie, ciągle i ciągle tworzę" (Bhagavad Gita)
Tworzenie jest funkcją inteligencji. Zakłada ono wprowadzanie zmian; na ogół zmiana taka powoduje pojawienie się czegoś nowego. Przez mechanizm tworzenia rozumiem po prostu proces powstawania zmian. Jeżeli pojmiemy, w jaki sposób inteligencja naprawdę tym procesem kieruje, to potrafimy ją wykorzystać i te zmiany wywoływać. Świadomie zdążamy do tego, by tworzyć rzeczywistość dla nas korzystną; dlatego nie musimy ograniczać się do tworzenia na poziomie mechanicznym, na tym na przykład, na którym wzajemnie na siebie oddziaływają elektrony. Zamiast tego, nastawimy się na człowieka. Będzie to poziom, na którym inteligencja już tworzy zmiany we wszystkich aspektach życia, a ponieważ zależy nam na tworzeniu zdrowia, szczęścia i na spełnianiu się, skoncentrujemy się na tym, jak powinna wyglądać współpraca ciała i umysłu, by te rezultaty osiągnąć.
Inteligencja ludzka nie tworzy wyłącznie na jednym poziomie. Weźmy, na przykład, Empire State Building; zbudowanie go wymagało zaprojektowania przez architektów, rozlicznych konsultacji z inżynierami i budowniczymi, fizycznego wykonania konstrukcji itd. W najsubtelniejszej zaś warstwie, Empire State Building powołany został do istnienia przez świadomość zbiorową - uporządkowane, spójne pragnienia poszczególnych jednostek zostały skoordynowane i nastawione na jeden cel. Mówiąc jeszcze prościej, powstała wspólna myśl i nadano jej kształt fizyczny.
Aby budowla mogła fizycznie zaistnieć, ktoś musiał przejść ze sfery myśli do sfery działania; trzeba było sprowadzić cement i stal. Lecz inteligencja potrafi działać znacznie bardziej bezpośrednio. Załóżmy, że pacjent, u którego rozpoznano nowotwór złośliwy ostatecznie powraca do zdrowia. Z publikacji tej wiemy już, iż leczenie może być pośrednie i bezpośrednie. Jeśli lekarz przepisuje napromienianie i leki, wtedy proces leczenia pochodzi z zewnątrz. Oczywiście, to organizm w końcu stwarza dla siebie zdrowie, lecz inteligencja lekarza wnosi z zewnątrz czynniki uzdrawiające i wspomaga działanie organizmu. Jednakże nowotwory złośliwe mogą ustąpić dzięki bezpośredniemu działaniu inteligencji. Opisana tu wcześniej kobieta, lecząc się za pomocą technik wizualizacji Simontona wyzdrowiała, gdyż świadomie stosowała technikę umysłową, która utorowała jej drogę do zdrowia. Druga pacjentka, pani Di Angelo, wykorzystała swą inteligencję jeszcze bardziej bezpośrednio. Wpłynęła na proces leczenia tym, że „postanowiła nie chorować, a więc chorować nie będzie."
Który z tych sposobów leczenia był najlepszy? Oczywiście ten ostatni. Najskuteczniejszy mechanizm tworzenia zdrowia to ten, w którym inteligencja działa wewnątrz samej siebie. Jeżeli nauczymy się zmieniać rzeczywistość z tego głębokiego, subtelnego poziomu, wtedy poziomy mniej subtelne pójdą automatycznie tym samym śladem. Powstałe w umyśle pragnienie, działając bezpośrednio przez połączenie umysłu i ciała, może bez wysiłku przekształcić się w fizyczną rzeczywistość organizmu. W tym przypadku było to wyleczenie nowotworu złośliwego, choć mogłaby to być każda inna zmiana dotycząca zdrowia i samorealizacji.
Odkryliśmy zatem najdonioślejsze prawa tworzenia, poprzez które działa inteligencja. Prawo pierwsze mówi, że inteligencja zmienia się samoistnie; nie trzeba wprowadzać do tego systemu niczego z zewnątrz przede wszystkim dlatego, że nic poza zasięgiem inteligencji nie istnieje - inteligencja przenika wszystko. Jest to zasada samoodnoszenia się. Następne prawo głosi, że inteligencja zdolna jest osiągnąć wszystko. Zdanie lekarza, że wyleczenie jest niemożliwe, nie ma tu żadnego znaczenia. Natura znajdzie bezpośredni sposób na spełnienie każdej naszej myśli, jakakolwiek by ona nie była. Można powiedzieć, że jej możliwości są niezmierzone.
Prawo trzecie: inteligencja, lecząc chorobę, działa w sposób zdyscyplinowany, automatyczny i zintegrowany. Niezależnie od rodzaju kuracji, systemy organizmu radzą sobie z procesem leczenia wykonując jedną rzecz po drugiej, we właściwej kolejności, bez potrzeby interwencji umysłu świadomego.
Innymi słowy, z chwilą gdy myśl coś zainicjuje, wszystkie mechanizmy spełniające tę myśl pracują samoczynnie. Maharishi Mahesh Yogi przywiązuje dużą wagę do tej zasady. Nazywa ją zasadą „najważniejsze najpierw". Jest to w istocie zasada sprawnego działania, mówi bowiem, iż najlepszą drogą do osiągnięcia celu jest droga najszybsza, najkrótsza i najłatwiejsza. Jeśli uciekamy się do leków, natura to akceptuje i uruchamia mechanizmy właściwe danej terapii lekami. Działanie ich jest jednak słabe, powolne, uciążliwe, skomplikowane i niekiedy bolesne. Gdybyśmy potrafili zainicjować leczenie po prostu myślą - jak się to dzieje w efekcie placebo — wtedy natura potraktuje to równie poważnie, kurację zaś przeprowadzi znacznie szybciej, sprawniej, mniej boleśnie i z mniejszymi komplikacjami niż w terapii lekami.
Jak nakłonić naturę do działania - jak przeniknąć największą tajemnicę mechanizmu tworzenia? Aby znaleźć na to sposób, trzeba uwierzyć we wszystkie pozostałe zasady tworzenia — wierzyć, że inteligencja jest nieskończona, uporządkowana, że jest zdolna do wszystkiego. Człowiek bez takiej wiary nieuchronnie będzie uznawał tylko jeden sposób leczenia, ten który od urodzenia zakorzeniła w nim jego wizja rzeczywistości; będzie, na przykład, zawsze stosował leki i napromienianie, ponieważ nie chce uwierzyć, że natura ma inne, sobie właściwe sposoby działania. Oczywiście to tak, jakby mówił, że do XX wieku nikt nigdy nie wyleczył się z raka, co jest nonsensem. Tak więc znajomość zasady „najważniejsze najpierw" jest bardzo istotna we wszystkich sytuacjach, które pozwalają nam na wybór drogi tworzenia.
To, czego nauczyliśmy się o mechanizmach tworzenia sięga, nawet dalej. Natura, działając poprzez inteligencję, uczy, jak rozwiązać problem, ustalając zaś mechanizm rozwiązania tego problemu musi wiele elementów wzajemnie z sobą powiązać. W przypadku leczenia, połączenie ciała i umysłu działa poprzez układ immunologiczny, układ hormonalny, układ krążenia itd. Lecz stopień wiedzy, jaka jest potrzebna, i zdolność współdziałania między umysłem i ciałem nie są w każdym przypadku takie same. Na przykład leki ingerują w funkcje organizmu - stąd ich skutki uboczne - i zmuszają go do współdziałania z chemicznymi właściwościami leku. Dlatego właśnie kuracje bezpośrednie, z wyłączeniem leków, są skuteczniejsze, stosują bowiem bardziej kompletną wiedzę holistyczną i ściślejsze wzajemne powiązania.
Zasada tworzenia, do jakiej ten wniosek prowadzi, jest następująca: w naturze mieści się nieskończona moc organizująca i nieskończoność wzajemnych powiązań. W działaniu Wszechświata nigdzie nie napotkamy niczego, co nie dawałoby świadectwa nieskończonej wiedzy i nieskończonej współzależności; we Wszechświecie nie ma niczego w nadmiarze. Jednakże poprzez świadomy wybór możemy ograniczyć działanie natury do bardzo wąskich kanałów. Zanim otwarto kanał elektryczności, światło umieliśmy tworzyć jedynie za pomocą ognia. Najskuteczniejszy umysł twórczy to taki umysł, który umożliwia uaktywnianie się maksimum wiedzy i maksimum współdziałania czerpanych z niezmierzonych zasobów natury. Staje się to bardzo istotne w odniesieniu do tak zwanych „wyższych stanów" świadomości, ponieważ wiedza i moc organizująca, z których umysł nasz będzie czerpał, zależą bezpośrednio od tego, czy zdajemy sobie sprawę z wielkości ich zasobów w przyrodzie. Po to, aby korzystać z elektryczności, trzeba wpierw wiedzieć, że ona w ogóle istnieje; podobnie ma się sprawa z naszym potencjałem twórczym - wpierw trzeba sobie uświadomić jego nieskończoność, a dopiero potem można po niego sięgać. Prawdą jest, iż tylko świadomość może go dla nas uaktywnić.
Żadna z tych zasad raczej nie będzie przekonywająca, dopóki nie zaakceptujemy jej realności. Dla człowieka współczesnego jedyną obowiązującą miarą ważności jest nauka; zajęła ona miejsce wiary, autorytetu i instynktu. Jaka jest postawa nauki wobec mechanizmu tworzenia? Tworzenie przedmiotów materialnych jest domeną fizyki, niezależnie od tego, czy jest to na skalę Wszechświata, czy fotonu. Poglądy fizyków na temat tworzenia wyraźnie wspierają moje podejście do umysłu i ciała. Dotyczy to zwłaszcza „nowej fizyki", której era zaczęła się wraz z pracami Einsteina i jego wielkich kolegów europejskich.
Nowa fizyka całkowicie zmieniła wyobrażenie o trwałej, przewidywalnej rzeczywistości, która od czasów Arystotelesa była dla człowieka Zachodu czymś oczywistym. W tym dawnym ujęciu czas i przestrzeń były odrębnymi bytami. Przedmioty poruszały się w nich jak kule po stole bilardowym, czyli określonymi torami, rejestrowanymi przez zmysły. Obecnie mówimy o „czasoprzestrzeni" jako o jedności i od początku ery atomowej przyjmujemy za oczywiste, że materia może przekształcać się w energię, powodując zniknięcie kuli ze stołu bilardowego i jej rozproszenie się. Słynna zasada nieokreśloności sformułowana przez Wernera Heisenberga głosi, iż nie mamy żadnej pewności w rozpoznawaniu „rzeczywistych" właściwości przedmiotu, gdyż proces obserwowania zmienia naturę obiektu obserwowanego.
Tworzenie nowej fizyki zabrało mnóstwo czasu, prawie cały dwudziesty wiek, i wymagało inteligencji genialnych umysłów. Stworzona przez nich nowa wizja świata zyskuje ogólną akceptację dopiero w ostatnich piętnastu latach; bez pewnej wiedzy matematycznej wnioski wynikające z tego nowego spojrzenia na świat są raczej trudne do pojęcia. Trwają wciąż dyskusje, a fizykom życie upływa na teoretycznych polemikach. Możliwa jest jednak ekstrapolacja pewnych podstawowych idei i zastosowanie ich przez ludzi tym zainteresowanych, nie naukowców w ścisłym tego słowa znaczeniu, lecz ludzi pragnących zajmować się rzeczywistością taką, jaka jest ona w istocie.
Podam teraz w uproszczonej formie niektóre ze wstępnych odkryć fizyki współczesnej. Jedno z nich zakłada, że przedmioty na żadnym poziomie nie są ciałami materialnymi. Cząstki, z których zbudowane są przedmioty, są w rzeczywistości przekształceniami energii; jako takie są w zasadzie falami, lecz w pewnych warunkach zachowują się jak cząstki, czyli jak materia. Słynny przykład podany przez Bertranda Russela dotyczy jego biurka. Uznał on, że biurko to nie jest wcale ciałem stałym. Składa się nań energia i pusta przestrzeń, przy czym przestrzeń stanowi ponad 99,9999% całości. To nasze zmysły sprawiają, że przedmiot wydaje się ciałem stałym. Znaczenie tego zjawiska omówiłem już wcześniej.
Po drugie, żadna cząstka ani wiązka energii nie jest izolowana. Wszystkie one są funkcjami falowymi, rozciągającymi się nieskończenie w czasie i przestrzeni. Niczym wierzchołki góry lodowej, wyłaniają się z bezmiaru niedostrzegalnej dla nas rzeczywistości. W przypadku materii i energii, większość fal istnieje dosłownie całkowicie poza czasem i przestrzenią. Wszelkie obiekty Wszechświata pochodzą z nieujawnionej próżni i pewnego dnia do niej powrócą. Sama próżnia jest „realną" rzeczywistością i wszystko to, co istnieje, choćby w naszej wyobraźni, już w tej próżni się zawiera - w „wirtualnej" formie, jak mówią fizycy. W istocie można wyliczyć, że wszystko, co mogłoby powstać w zajmowanym przez nas w tej chwili miejscu z pewnością istnieje, lecz w potencjalnej formie. W naszym pokoju mieszczą się miliony rzeczywistości, tyle że zmysły nie dają im do nas dostępu, dopuszczają zaś to, co akceptujemy jako realne tu i teraz. Z punktu widzenia nowej fizyki, nasz pokój obejmuje nawet przeszłość i przyszłość.
Wszystko co do nas należy, krzesło, ściany, ciało, to zaledwie prawdopodobieństwa wyłonione z wiecznego, nieskończonego i nieprzejawionego pola, które stanowi podstawę Wszechświata i utrzymuje go w zorganizowanej formie. Gdy upuścimy piłkę tenisową, spada ona na podłogę; istnieje jednak niewielkie, choć bardzo wyraźne prawdopodobieństwo, że zamiast tego poleci prosto do sufitu. Sensowne obliczenia rzeczywistości można przeprowadzać analizując wzajemne oddziaływania, które są poza zasięgiem wzroku, w sferze nieprzejawionej. Tam znajduje się całość natury, ucieleśniona w polach potencjalnej masy i energii. Zasady nieskończonej współzależności i wszystkich możliwości, o których wspomniałem omawiając inteligencję umysłu człowieka, wyrażają się najpełniej w sferze nieprzejawionej. Wszelkie możliwe wszechświaty, jakie mogłyby zaistnieć, faktycznie tam istnieją i stanowią całość „rzeczywistego" Wszechświata.
Fizycy utrzymują, iż sfery nieprzejawionej pojąć intuicyjnie prawie niepodobna. Wszechświat ma cechy, z którymi intelekt sobie nie radzi, chyba że są wyrażone w specjalistycznym języku matematyków. Mówiąc o tej nowej rzeczywistości, fizyk Michael Talbot zauważył, że jest ona „nie tylko dziwniejsza, niż sobie wyobrażamy, lecz dziwniejsza niż to, co można sobie wyobrazić". Na przykład koncepcja, że czasoprzestrzeń wyłoniła się z nieprzejawionego oznacza, że istnieje coś, co było już „nim nastał czas" i że jest „mniejsze od małego i większe od wielkiego". Wydaje się, iż pojęcia te są skrajnie z sobą sprzeczne i gdy dowiadujemy się podobnych rzeczy z wielkiej tradycji Wschodu, czujemy się nieco przytłoczeni. Tymczasem zasady te są właściwie całkiem proste; zaczynamy je rozumieć z chwilą, gdy umysł zaakceptuje możliwość elastycznej rzeczywistości.
Kluczem do tego jest uznanie, że inteligencja natury jest dokładnie taka sama jak nasza własna. Wówczas nowa fizyka staje się logiczna. Jeśli wchodzę do pokoju i zastaję znajomego siedzącego na krześle, może on spojrzeć na mnie i powiedzieć „cześć". Lecz w jego wnętrzu istnieje nieskończona ilość rzeczy, jakie mógłby dokładnie w tym momencie powiedzieć lub zrobić. Mógł by powiedzieć „Albuquerque", bądź też stanąć na głowie. Wszystkie te możliwości mieszczą się w nim w formie nieprzejawionej i są tam w każdej chwili, bez wyjątku. Cała jego nieprzejawiona jaźń, jego umysł i ciało, pracują bez przerwy, by wiązać wzajemnie każdą potencjalną myśl, każde słowo lub działanie, choć ja dostrzegam tylko kilka z nich w czasie naszego wzajemnego kontaktu. Ponieważ zaś jego DNA zakodowuje cały rozwój mego znajomego i jest encyklopedią ewolucji człowieka, można nawet powiedzieć, iż jego przeszłość i przyszłość zawierają się w osobie, którą widzę tu i teraz.
Skoro inteligencja Wszechświata nie różni się od inteligencji naszej jaźni, to nowa fizyka stanowi silne poparcie dla głównej tezy tej części publikacji, iż rzeczywistość można zmienić z chwilą, gdy dotrze się do poziomu swego ,ja". To, co nowa fizyka nazywa nieprzejawionym lub potencjalnym stanem rzeczywistości, my zwiemy jaźnią. Wszechświat i organizm człowieka jednoczą się na poziomie inteligencji, źródłem zaś inteligencji jest jaźń.
Wspólną cechą Wszechświata i jaźni jest coś, co Maharishi Mahesh Yogi nazywa samoodnoszeniem się. Idea ta wyraża to, co w inteligencji jest najbardziej podstawowe, mianowicie, że działa ona wewnątrz siebie. Działanie samoodnoszenia się widzieliśmy już w „spontanicznych remisjach". Uzdrowienie następuje tam wtedy, gdy impuls myśli wyłania się z jaźni i przechodząc przez połączenia umysłu z ciałem leczy materialne części organizmu.
Samoodnoszenie się pozwala w niezwykle prosty sposób wyjaśnić każdy akt tworzenia. Dopóki uważamy umysł i ciało za byty oddzielne, dopóty użycie myśli do wprowadzenia zmian w organizmie wydaje się niemożliwe. Lecz z chwilą gdy zrozumiemy, że świadomość działa po prostu przez różnorodne aspekty samej siebie, po to, by dotrzeć do innych aspektów samej siebie, wszystko staje się jasne. Jak pisze Maharishi: „Po to, by wszelkie prawa natury mogły powstawać ze wspólnego źródła, źródło to musi mieć właściwości nieskończonego dynamizmu i samoodnoszenia się; musi mieć zdolność tworzenia ze swego wnętrza. Są to przymioty świadomości". Źródło tworzenia jest w nas i tylko w nas. Może ono zmieniać rzeczywistość, inteligencja bowiem, nasza inteligencja, tworzy rzeczywistość z samej siebie.
Nie jest to zaskakujący wniosek w świetle tego, co już wiemy o tworzeniu. Nawet nauki ścisłe stale badają związki sprzężenia zwrotnego i mechanizmy samoregulujące. Powszechnie uznaje się, że są to podstawowe mechanizmy, utrzymujące równowagę we wszystkich istniejących systemach - w formowaniu gwiazd, galaktyk i czarnych dziur oraz w tworzeniu samego Wielkiego Wybuchu. Nauki ścisłe stoją u progu samo -odniesienia. Z chwilą, gdy zgodzimy się z tym, że nasza jaźń jest inteligentna, wszelkie tworzenie stanie się osiągalne dzięki zasadzie samoodniesienia: „Zwracając się do Siebie, ciągle i ciągle tworzę", jak mówi Bhagawad Gita.
Człowiek ery przednaukowej w wielu kulturach doskonale pojmował tę zasadę; mamy dowody wskazujące na to, że właśnie dlatego świat jego był znacznie bardziej twórczy i ożywiony niż ten, który przyjmujemy za naszą określoną rzeczywistość. Oto niezmiernie bogaty opis samoodniesienia ze starodawnego tekstu indyjskiego, Mundaka Upaniszad:
To, co jest niewidzialne i poza myślą co nie ma przyczyny, ni części, co nie postrzega, ni działa, co jest niezmienne, wszechprzenikające wszechobecne, subtelniejsze od najsubtelniejszego, To jest to odwieczne, o czym mędrcy wiedzą, iż jest źródłem wszystkiego. Tak, jak pająk snuje nić swą i na powrót wciąga ją w siebie. Wszystko, co stworzone utkane jest z Brahmana i Doń powraca. Tak, jak rośliny zakorzenione są w ziemi, wszystkie stworzenia mają ostoję w Brahmanje.
Tak, jak włos z głowy wyrasta, wszystko bierze początek z Brahmana.
Ten fragment i jemu podobne od pokoleń intrygowały interpretatorów, ponieważ nie pojmowali oni prawdy tam zawartej. Słowo Brahman w sanskrycie znaczy „wielkie" i oznacza „to, co jest rzeczywistością wszystkiego", czyli inteligencję. Z chwilą, gdy to zrozumiemy, strofy te stają się całkowicie jasne. Mówią one dokładnie o tym, co przewijało się przez wszystkie nasze rozważania: że jedyną rzeczywistością jest nieskończona inteligencja, tworząca sama z siebie, bez wysiłku, każdą część Wszechświata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz