czwartek, 10 czerwca 2010
Wstęp do transcendowania - technika medytacji
"W twym wnętrzu jest cisza i sanktuarium; możesz się w nich wkażdej chwili schronić i być sobą". (HERMANN HESSE - "Siddhartha")
"Zatrzymajcie się, i we Mnie uznajcie Boga" - Psalm 46:11
To, czego dowiedzieliśmy się, pozwoli mi teraz wykazać, że rzeczywistość można zmieniać poprzez twórczą inteligencję. Chcąc dowieść, że jest to konkretne i realne, powołam się na coś, co wydarzyło się jesienią 1980 roku, i co szybko i radykalnie zmieniło moje spojrzenie na świat.
Przeglądając książki w taniej księgarni w centrum Bostonu natrafiłem na pracę o Transcendentalnej Medytacji. Autor książki, Jack Forem, z którym później się zaprzyjaźniłem, przedstawiał doznawanie transcendencji w formie prostej techniki umysłowej. Termin transcendencja przykuwał moją uwagę, ilekroć napotykałem go w książkach, lecz zawsze był dla mnie abstrakcją, z żadnych bowiem źródeł nie wynikało, że doznawanie transcendencji jest łatwe. Rozumiałem, że domeną transcendencji jest sfera „czystego istnienia", „czystej świadomości" i „czystego Bytu." Nie zdziwi chyba nikogo, gdy powiem, że to słownictwo zbijało mnie z tropu. Tymczasem w wielkich tradycjach Wschodu takie wzniosłe słowa zazwyczaj stosuje się na co dzień i docierają one do prostych ludzi.
Czysty Byt, myśląc sobie: „Czy mogę stać się wielością, czy mogę przybrać kształt", stworzył światło. Światło, myśląc sobie: „Czy mogę stać się wielością, czy mogę przybrać kształt", stworzyło wody. Wody, myśląc sobie „Czy mogę stać się wielością, czy mogę przybrać kształt", stworzyły Ziemię. W ten oto sposób cały Wszechświat narodził się z czystego Bytu, tego Bytu, który jest najsubtelniejszą istnością wszystkiego, najdoskonalszą rzeczywistością, jaźnią wszelkiego istnienia - tym jesteś ty.
Słowa te pochodzą ze starodawnego tekstu indyjskiego, Wedy; ustami ojca przekazywane są synowi, gdy ten staje się pełnoletni. Mnie, człowieka dorosłego, mogły jedynie intrygować swym znaczeniem. Z lektury na temat psychologii rozwojowej wiedziałem, że Abraham Maslow wszelkie chwile najwyższych przeżyć określa również mianem transcendentnych, a dla lekarza brzmiały one zdumiewająco:
Istnieje najprawdziwszy i najpełniejszy rodzaj zdolności widzenia, słyszenia i odczuwania. W doznaniach szczytowych nader charakterystyczne jest to, że cały Wszechświat postrzegany jest jako nierozdzielna całość. W mojej praktyce mam dwie osoby, które dzięki takiemu doświadczeniu całkowicie, momentalnie i trwale wyleczyły się. W jednym przypadku z przewlekłej nerwicy lękowej, w drugim, z natrętnych myśli samobójczych.
Maslow był naturalnie pod tak silnym wrażeniem tych przypadków, że stawiał je na równi ze stanami objawienia, oświecenia i ekstazy, jakie przeżywają święci tego świata. Lecz i on nie podawał, jak dochodzi się do takich doznań, a opis ich przypominał nawiedzenie; z pewnością nie była to rzeczywistość dnia codziennego.
Pod wpływem książki o Transcendentalnej Medytacji wysłuchałem wstępnego wykładu w miejscowym ośrodku w Cambridge. Odkryłem, że transcendencja i medytacja wymagają zupełnie innego podejścia. Zacznijmy od tego, że — jak większość ludzi na Zachodzie — miałem o medytacji raczej negatywne mniemanie. Odczucia te nigdy nie przybrały postaci wyraźnych zarzutów, lecz pokrywały się z listą podaną przez dra Lawrence'a Domasha, profesjonalnego fizyka ze znawstwem piszącego o Transcendentalnej Medytacji. Stwierdza on, iż ludzie na ogół zakładają, że: 1) medytacja wymaga koncentracji lub ukierunkowania umysłu; 2) medytacja dostępna jest dla nielicznych wybranych, o określonym stylu życia, zwłaszcza pustelników, ludzi głęboko religijnych i biernych mistyków, czyli ludzi pragnących całkowicie wycofać się z życia w społeczeństwie; 3) medytacja jest trudna i w pełni opanować ją można dopiero po latach jej praktykowania; 4) medytacja „oświeca" ludzi poprzez pewnego rodzaju autohalucynacje i nie wnosi żadnych praktycznych korzyści do życia codziennego.
Poglądy tego rodzaju są w naszym społeczeństwie nadal powszechne i nawet, gdy są tylko niejasno uświadamiane, wielu ludzi powstrzymują od poświęcenia medytacji bodaj chwili uwagi. W Cambridge wykładowca, który z pewnością wzbudzał zaufanie podkreślał, iż nie wszystkie medytacje są jednakowe. Nadawało to całej sprawie sens zważywszy, że w kilkudziesięciu kulturach Wschodu od tysięcy lat praktykuje się medytacje w bardzo różnych stylach. Wykład streszczał się do tego, że: 1) technika TM jest łatwa do opanowania i absolutnie nie wymaga wysiłku, co z pewnością stanowi o jej sukcesie i popularności; 2) transcendowanie jest w rzeczy samej procesem i wywodzi się z naturalnej skłonności umysłu do poszukiwania coraz milszych doznań; 3) medytowanie nie jest związane z żadną religią ani kierunkiem filozoficznym i nie wymaga zmiany stylu życia poza poświęceniem mu piętnastu do dwudziestu minut dziennie, rano i wieczorem; 4) największe dobrodziejstwo tej techniki wynika z poszerzenia świadomej zdolności umysłu i usunięcia z organizmu głęboko zakorzenionych stresów, przy czym obydwa procesy zachodzą automatycznie, od pierwszej medytacji poczynając.
Wyznać muszę, że treść wykładu nie w pełni akceptowałem, natomiast wykładowca sprawiał wrażenie człowieka uczciwego, inteligentnego i pełnego wiary w technikę, którą przedstawiał. Postanowiłem się jej nauczyć. Rezultaty były natychmiastowe i dla mnie oczywiste. Zdałem sobie sprawę z tego, że ucząc się transcendowania, drogą techniki umysłowej świadomie otwieram połączenia między psychiką i fizjologią.
Tworzyłem zdrowie.
Od tamtej pory starałem się zgłębić, czym dokładnie jest proces transcendowania. Odkryłem, że od trzydziestu lat, to znaczy od chwili, gdy Maharishi zaczął nauczać techniki TM, świadomość jest przedmiotem poważnych badań naukowych. (Według danych organizacji TM, techniki TM nauczyło się na całym świecie ponad 3 mln ludzi, w tym prawie milion Amerykanów). Naukowcy zainteresowani tą techniką przedstawili szereg ważnych prac, zebranych obecnie w czterotomowej publikacji. Ze względu na to, że transcendowanie wpływa korzystnie na otwarcie i wykorzystanie połączeń między umysłem i ciałem, TM jest bodźcem do zmian w całym tym systemie, co właśnie jest tematem tej publikacji.
Zasadniczą rzeczą jest to, że pod wpływem TM mózg zaczyna działać znacznie bardziej koherentnie. Badania nad TM objęły aktywność fal mózgowych wspieraną przez proces transcendowania. Przedtem takich badań nie prowadzono, choć Maslow opisuje bardzo podobne zjawisko. Występuje ono w doznaniach szczytowych, gdy rozwiązuje się jakiś problem, pracuje twórczo lub coś wspaniałego odkrywa. Następuje wówczas całkowita korelacja sygnałów z obydwu półkul mózgowych i wszystkich w nich obszarów wraz z subiektywnym uczuciem wolności, odprężenia, radości oraz całkowitej akceptacji otoczenia. Maharishi wykazał, iż inspiracja i dokonanie odkrycia nie wywołują aktywności mózgu; to aktywność mózgu je tworzy. Jest to całkowicie zbieżne z tym, co wiemy o tworzeniu zdrowia: po to, aby inteligencja rozwijała się i przynosiła dodatnie zmiany, trzeba otworzyć dla niej nowe szlaki. Najwyraźniej taki właśnie proces jest wywoływany w czasie medytacji przez transcendowanie.
Podobnie jak umysł i inteligencja, transcendowanie nie jest rzeczą, jest funkcją. Obejmuje ono całą fizjologię, lecz działa zwłaszcza przez ośrodkowy układ nerwowy. W roku 1971, w ważnej pracy o psychofizjologii medytacji, dr R.Keith Wallace, związany wówczas z Akademią Medyczną Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, opisał najważniejsze zmiany fizjologiczne zachodzące w czasie transcendowania. Podczas stosowania tej techniki występują oznaki głębokiego odprężenia, takie jak zwolnione oddychanie, obniżone zużycie tlenu i zwolnione tętno. Aktywność metaboliczna organizmu, bezpośrednio mierzona ilością tlenu zużywanego w procesie spalania, spada poniżej poziomów notowanych w czasie głębokiego snu. Było to jedno z najbardziej zaskakujących odkryć; odkrycie jedyne w swoim rodzaju i potwierdzające proces transcendowania. Normalnie organizm potrzebuje 5 lub 6 godzin snu, by osiągnąć punkt, w którym zużycie tlenu spada o około 12%. Medytujący wykazywali przeciętnie spadek zużycia tlenu o 16%, a czas do tego potrzebny wynosił od 10 do 20 minut. (Późniejsze doświadczenia prowadzone na osobach medytujących od dłuższego czasu wykazały, że wiele z nich osiąga poziom odpoczynku dwukrotnie głębszy niż poziom snu niemal w chwili zamknięcia oczu.)
W tym czasie, gdy organizm odpoczywał, umysł pozostawał jednak czujny. Fale mózgowe medytujących, mierzone za pomocą EEG (elektroencefalografii), wykazywały stan pełnego czuwania, który w rzeczywistości podczas medytacji wzrastał. Mózg natomiast nie był zbyt aktywny; był ożywiony, czujny, a zarazem spokojny. Wallace wysnuł stąd wniosek, że medytacja wywołuje „stan czuwania przy obniżonej przemianie materii." Jest to fizjologiczny opis procesu transcendowania. Sami badani mówią o uczuciu wewnętrznego wyciszenia, czujności, spokoju i o głębokim odprężeniu.
Wszystkie kolejne badania potwierdzają, że efekty te pojawiają się od pierwszej medytacji i z upływem czasu narastają, aż do chwili, gdy odprężenie i stan poszerzonej świadomości zaczyna utrzymywać się przez cały dzień. Okazuje się, że transcendowanie oddziałuje na ośrodkowy układ nerwowy w taki sposób, że przyzwyczaja się on do stanu samoświadomości - TM wyrabia potężną siłę nawyku. Wynikają stąd długotrwałe korzyści o dużym znaczeniu we wszystkich sferach życia. Ponieważ mamy już wyniki setek badań - ośrodki TM rozprowadzają je w formie publikacji - wiemy już jakim dobrodziejstwem jest samoświadomość. Wymienię kilka najważniejszych korzyści:
1. Poprawa stanu zdrowia, obejmująca regulację ciśnienia tętniczego i obniżenie poziomu cholesterolu we krwi. Medytujący są uprawnieni do najniższych opłat za ubezpieczenie zdrowotne. Z ostatnich danych wynika, iż wykorzystują oni swe ubezpieczenia o 50% rzadziej niż grupy porównawcze.
2. Samorzutne ograniczenie alkoholu, papierosów i środków pobudzających; po prostu traci się na nie ochotę.
3. Bardzo wyraźne polepszenie wyników testów na inteligencję, zdolności twórcze, motoryczne i zdolność uczenia się. Mając na uwadze to, że współczynnik inteligencji u dorosłych zazwyczaj uważa się za stały, rezultat ten jest szczególnie interesujący, ponieważ uzmysławia, jakie są możliwości inteligencji, gdy usunie się skutki stresu z ośrodkowego układu nerwowego. Pierwsze etapy badań wykazały, że uczniowie szkół średnich i studenci po opanowaniu TM osiągali lepsze wyniki. Później w Fairfield, Iowa, utworzono szkołę prywatną pod patronatem Międzynarodowego Uniwersytetu Maharishiego, której uczniowie uczestniczą w medytacjach. Rezultaty są zadziwiające. Pomimo, iż szkoła jest otwarta dla wszystkich, jej uczniowie w testach standardowych stale osiągają 99 punktów na 100 możliwych. Szkoła średnia zajmuje pierwsze miejsce w stanie Iowa, którego system szkolny zaliczany jest do pięciu najlepszych w kraju. Uzmysławia to, jak wiele można osiągnąć wprowadzając transcendowanie do układu nerwowego nie wyczerpanego latami działania stresów.
4. Odwrócenie procesu starzenia się. Gdy przeprowadzono pierwsze badania TM, pewne wskaźniki koncentracji hormonów we krwi podczas medytacji stanowiły odwrotność tych, jakie wiążą się ze starzeniem. W roku 1982 potwierdziło się to w pionierskim badaniu wykazującym, że medytacja prawdopodobnie, odwraca proces starzenia. Biologiczne starzenie się jest procesem skomplikowanym, choć wymiernym poprzez znormalizowane testy. Określają one ciśnienie krwi, zdolność słyszenia oraz widzenia bliskiego, które to z wiekiem się pogarszają. Okazało się, że wiek biologiczny osób medytujących przez mniej niż pięć lat był przeciętnie o pięć lat niższy od ich wieku kalendarzowego, natomiast wiek biologiczny osób medytujących ponad pięć lat był o dwanaście lat niższy od ich wieku faktycznego. Oznacza to, że osoba pięćdziesięcioletnia miałaby cechy fizjologiczne osoby trzydziestoośmioletniej. Nic w medycynie temu dorównać nie może, a bywają wyniki nawet lepsze od tych przeciętnych: pewien człowiek w wieku siedemdziesięciu lat wykazywał się cechami człowieka trzydziestoletniego.
Są to wyniki badań - zwykle krótkotrwałych - prowadzonych na medytujących w grupach. Medytujący indywidualnie, i od dawna, ci, których układ nerwowy przywykł do procesu transcendowania, mówią obecnie o doznaniach bardzo zbliżonych do tych, jakie Maslow odkrył u ludzi, stanowiących jeden procent ludności — u tych najszczęśliwszych, najzdrowszych i najbardziej twórczych. Do przeżyć tych należą długie okresy wyciszenia wewnętrznego, radość, poszerzona świadomość, ogromna życzliwość, miłość, współczucie, zwiększona zdolność tworzenia, znacznie lepsze reakcje zmysłów i wiele innych oznak świadomości mającej prawdziwy kontakt z czystym Bytem i zrealizowaną w pełni samoświadomością.
Jestem przekonany, że Transcendentalna Medytacja zapewnia prostą technikę pozwalającą na dotarcie do poziomu jaźni. Z tego poziomu umysł toruje drogę swej własnej, nieskończonej inteligencji, aby osiągnąć jakże wiele korzyści we wszystkich sferach życia. W istocie organizm pozbywa się nagromadzonego stresu samorzutnie, a gdy otwiera się wię¬cej dróg do przepływu inteligencji, wtedy ujawnia się też więcej naszego prawdziwego potencjału ludzkiego. Wiadomo, że w każdym społeczeństwie są jednostki obdarzone wyjątkowymi cechami fizjologicznymi. Potrafią one zachować zdrowie, szczęście, dodatnie emocje i poczucie, że tworzy się życie takim, jakim być powinno. A przecież każdy układ fizjologiczny dąży do tego samego. Transcendowanie uczynnia ścieżki zdegenerowane przez choroby, stresy, złe nawyki, negatywne postawy i niewłaściwe doświadczenia. (Wyniki prowadzonych wstępnych pracy badawczych wskazują na to, że inteligencję można wzmóc nawet na poziomie samego DNA). Transcendowanie pozwoli nam dorównać tym najlepszym z nas.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz