Pacjentka, 40 lat, zamężna, jedno dziecko, gospodyni domowa.
Pacjentka, kobieta bardzo sumienna, po pierwszym seansie nie potrafi sobie zupełnie niczego przypomnieć. Sprawia jej wręcz przykrość, że tak, jak sama twierdzi, zawiodła. Nawet uspokajające słowa terapeuty nie są w stanie jej pocieszyć.
Na następnym spotkaniu dochodzi tylko do lekkiego transu. Jednakleży nieruchomo i żadnym ruchem nie zdradza, że jest ledwo-ledwo zahipnotyzowana, a po zakończonym seansie opowiada prawie ze łzami w oczach o tym „niepowodzeniu".
Przyczyny tego łatwo stwierdzić: lukę w pamięci po pierwszym seansie kobieta ta, bardzo sumienna na co dzień, ocenia jako zawód, który sprawiła terapeucie. Dlatego podczas drugiego spotkania zwraca wielką uwagę na to, żeby broń Boże niczego nie zapomnieć, czego skutkiem jest fakt, że zapada w bardzo płytki trans. Sama to czuje, a żeby nie sprawić terapeucie jeszcze większego „zawodu", po prostu symuluje sugerowane jej zjawiska hipnotyczne.
Stopniowo udaje się jej wyperswadować przekonanie, że mogłaby zawieść i rozczarować hipnotyzera swoją reakcją. Jej zachowanie pokazuje ponadto, jak reaguje na ludzi w życiu codziennym. Ta wiedza jest więc bardzo korzystna z punktu widzenia dalszej terapii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz