Nadejdzie czas , kiedy choroba jako efekt opacznych myśli będzie hańbą

Oldi Tube

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Ku wyższej rzeczywistości: Medytacja i metamorfoza




Rzeczywistość przejawiona i nieprzejawiona


"Rzeczywistość jest symbolem"  (FAZAL INAYAT-KHAN)


To, co postrzegamy zmysłami, zwykliśmy uważać za realne. To co nie jest łatwo dostępne naszym zmysłom, zazwyczaj uważamy za nierealne lub urojone. Ponadto mamy skłonność do ustalania stopnia „realności" w zależności od tego, ile zmysłów dana rzecz potrafi pobudzić. Ciała stałe, przedmioty ciepłe, aromatyczne, poruszające się są jak żywe i dlatego bardziej realne niż, na przykład, drobnoustroje. W gruncie rzeczy nastawieni jesteśmy na to, że realne są ciała stałe. Pozwól mi to dotknąć, a powiem ci, czy rzeczywiście istnieje.


Ponieważ nasze wyobrażenie rzeczywistości powstaje na poziomie subiektywnym, łatwo jest zrozumieć, dlaczego upieramy się, że pewne rzeczy są realne, a inne nie. Z tym wszystkim najbardziej realni dla siebie jesteśmy my sami. Po cyklu wykładów z filozofii możemy zwątpić w istnienie czegokolwiek w kosmosie, lecz istnienia nas samych jesteśmy raczej pewni. Im bardziej jakiś przedmiot przypomina nam siebie samych, tym chętniej przyznajemy, że on również jest realny i niezaprzeczalnie istnieje. Wykształcenie wyższe tylko nieznacznie wpływa na to przypadkowe kryterium. Naukowcy w większości nie akceptują istnienia czegoś, na co nasze zmysły nie reagują z łatwością.


Oczywiście nauka przebyła niezmiernie długą drogę, by więcej rzeczy wprowadzić w zasięg naszych zmysłów. Za pomocą odbiornika radiowego znacznie poszerzamy zasięg zmysłu słuchu. Obecnie możliwe jest nasłuchiwanie dźwięków z kosmosu. Bez pomocy radia nie mielibyśmy pojęcia, że takie dźwięki stale docierają do Ziemi i moglibyśmy z przekonaniem twierdzić, że nie istnieją. Teleskopy ogromnie zwiększają zasięg wzroku: badają gwiazdy, których światło wyruszyło do nas przed milionami lat. Dlatego teleskop, zwiększając zasięg wzroku, przekracza też barierę czasu, wydłużając czas. Oglądając światło gwiazdy, która już się wypaliła moglibyśmy twierdzić, iż teleskop pokazuje nam coś, co już nawet nie istnieje.


Z łatwością więc przekonujemy się, iż rzeczywistość tworzymy sobie według własnej percepcji. Rabindranath Tagore, będąc nie tylko poetą, lecz także wnikliwym myślicielem, napisał: „Twierdzenie, że świat jest takim, jakim go postrzegamy, jest bez mała truizmem. Wyobrażamy sobie, że nasz umysł jest zwierciadłem mniej lub bardziej odbijającym to, co się dzieje na zewnątrz nas. Jest odwrotnie; to umysł sam jest główną siłą twórczą. Świat, gdy go postrzegam, nieustannie powstaje dla mnie w czasie i przestrzeni". Rzeczywistość oceniamy za pomocą zmysłów, lecz wszystko co one odbierają - woń róż, widok księżyca w pełni, dotyk mgły - przekazywane jest do umysłu. Niezależnie od tego, jak dalece poszerzymy nasze percepcje czy to za pomocą detektora kwazarów, czy też mikroskopu elektronowego, cała percepcja ostatecznie dokonuje się w umyśle. Jeśli na plaży staniesz na głowie i ujrzysz ocean płynący ponad niebem, będzie to realne dla twych oczu, ale twój umysł nie da się wyprowadzić w pole; to on właśnie widzi, słyszy, smakuje, wącha i dotyka.


Rzeczywistość w swym ostatecznym kształcie powstaje w umyśle - umysł tworzy rzeczywistość. Bez naszego postrzegania, bez myśli i doświadczeń, rzeczywistość traci swą moc. Kształt, wielkość, wygląd bądź jakakolwiek inna cecha przedmiotu jest właściwością czysto subiektywną. To my tworzymy rzeczywistość.


Podam przykład. Wyobraźmy sobie na chwilę, iż oko ludzkie ma soczewkę kwadratową, a nie - jak w istocie - owalną. Ta jedna zmiana w naszym normalnym narządzie zmysłu przeobraziłaby kompletnie wygląd całego świata. Kulka do gry postrzegana przez kwadratową soczewkę oka mogłaby teraz przyjąć kształt ołówka, a rzucanie go bardzo by się różniło od rzucania gładkiej, regularnej kulki - coś do czego przywykliśmy i co uważamy za zupełnie naturalne. Dopóki ludzkie oko miałoby soczewkę kwadratową, dopóty uznawalibyśmy nowy kształt kulki do gry, a widok toczących się przedmiotów przypominających ołówki i gładkich w dotyku byłby całkowicie normalny.


Inne stworzenie, na przykład królik, postrzegałoby kulkę według własnej struktury oka i ona stanowiłaby jego rzeczywistość. Kameleon częściej porusza każdym okiem z osobna niż obydwoma razem, a więc nie możemy sobie jego świata nawet wyobrazić; jego widzenie nie ma nic wspólnego z działaniem wzroku w naszym układzie nerwowym. Rekin najwyraźniej wyczuwa krew ryby zabitej w odległości kilku mil, czego również nie możemy sobie wyobrazić, tym bardziej, że węch u nas pod wodą w ogóle nie działa.


Wracając do kulki, załóżmy, że pytamy o jej „prawdziwy" kształt. Odpowiedź brzmi, że jej „prawdziwy" kształt nie istnieje. Kształt kulki związany jest z tym, kto ją postrzega. To właśnie postrzeganie nadaje kulce kształt. To samo dotyczy wszystkich pozostałych zmysłów. Niewiele teraz trzeba, by dojść do wniosku, iż kulka nie ma postrzegalnego bytu niezależnego od osoby postrzegającej. Nie istniałaby w taki sposób w jaki istnieje, gdyby nie było umysłu postrzegającego.


Percepcję kształtują zmysły, a interpretuje umysł - ale to nie wszystko. Zależy też ona od nagromadzonych doświadczeń życiowych. Dla wyjaśnienia, co przez to rozumiem, opiszę prosty eksperyment przeprowadzony z młodymi kotkami przez Helmuta i Spinellego. Objął on trzy partie kociąt hodowanych w trzech odrębnych środowiskach. Pierwsza partia wzrastała w pomieszczeniu o ścianach pomalowanych w poziome pasy i był to jedyny widok, na jaki kotki były wystawione. Druga partia rosła w otoczeniu pasów pionowych, trzecia zaś w całkowicie białym, bez jakichkolwiek wzorów.


Kiedy kocięta dorosły, każda partia inaczej postrzegała świat. Koty dorastające wyłącznie z widokiem na pasy poziome doskonale rozróżniały przedmioty o kształcie poziomym, a nie widziały niczego, co było pionowe. Na przykład, wpadały na nogi od mebli, jak gdyby te nogi nie istniały - ponieważ dla tych kotów rzeczywiście ich nie było. Partia kotów, żyjąca w świecie pionowym miała dokładnie odwrotny problem, natomiast koty ze środowiska białego w ogóle nie rozwinęły zdolności widzenia właściwej kotom dorosłym i dlatego wzrokowo były najbardziej zdezorientowane. Nie była to sprawa ich wewnętrznego nastawienia. Mózgi ich potrafiły postrzegać spektrum dane nam przez naturę tylko selektywnie, w ograniczonym zakresie. Odnosi się to do nas wszystkich.


Inne doświadczenia dały podobne rezultaty. Gdy nowo narodzonym małpkom na pewien czas założono przepaskę na jedno oko, szlaki nerwowe łączące ośrodek wzroku z tym okiem były znacznie mniej liczne, w przeciwieństwie do odsłoniętego oka. Stwierdzono również, iż decydujące znaczenie ma okres rozwoju percepcji. Kocięta rodzą się ślepe i jeśli zabandażuje im się oczy choćby na krótko, na kilka dni, kiedy wzrok zaczyna się rozwijać, będą ślepe do końca życia. Wszystkie te eksperymenty dowodzą, że wzorce elektryczne przechowywane w układzie nerwowym, a pochodzące z wcześniejszego doświadczenia, służą budowaniu powiązań i receptorów fizycznie odpowiedzialnych za percepcję. Zatem już sama struktura mózgu, siedziby percepcji, uzależniona jest od naszych uprzednich doświadczeń życiowych. Zaczynamy teraz rozumieć prawdziwy sens słów starożytnego mistyka Rumi: „Nowe narządy percepcji rodzą się z potrzeby".


Zastanówmy się jednak, czy nie jesteśmy w sytuacji psa, który goni własny ogon. Mówimy, że doświadczenie kształtuje percepcję, lecz zaczęliśmy od stwierdzenia, że percepcja kształtuje doświadczenie. Koło się zamyka. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że zarówno percepcję, jak i doświadczenie tworzy umysł. Oko i to, co ono widzi, ucho i to, co ono słyszy, język i to, co on smakuje, nos i to, co on wącha, nerwy i to, co one czują - wszystko to dokonuje się w umyśle. Świat materialny nie istnieje niezależnie od umysłu.


Ogólnie mówiąc, bez umysłu nie ma materialnego wszechświata. Jest on dosłownie mirażem, czymś efemerycznym, czymś, co stworzył umysł. Choć sam nie jest uchwytny, ani nawet dostępny zmysłom, to właśnie umysł daje się poznać poprzez świat materialny i nieskończoną liczbę przejawionych przedmiotów. Przedmioty te w najlepszym razie stanowią rzeczywistość drugorzędną, to znaczy żadną w porównaniu do tego, co jest realne - z umysłem nieprzejawionym. Umysł jest twórczym źródłem świata; ty i ja jesteśmy źródłem świata. Cała nasza rzeczywistość ma swe źródło w nas, stąd wywodzą się nasze idee, nasze pojęcia i przekonania o tym, co jest realne. Rzeczywistość jest symbolicznym, przejawionym wyrazem idei nieprzejawionej.


Po to, aby stworzyć coś „tam, na zewnątrz", trzeba przede wszystkim uzgodnić między sobą, że pewna rzeczywistość tam, na zewnątrz istnieje, a wtedy nasze porozumienie tę rzeczywistość zbuduje. W poprzednim rozdziale była mowa o hipotezie Dawida Bohma, według której wszystkie istoty ludzkie mają w głębi jedną, wspólną świadomość. Tą zbiorową świadomością jest to, co ty i ja uruchamiamy przy uzgodnieniu, że wspólnie budujemy rzeczywistość. Na głębokim poziomie - znacznie poniżej poziomu powierzchownych opinii, które można zmieniać - nasza świadomość zbiorowa zgadza się z tym, iż taka rzeczywistość istnieje. Świadomość ta zapuściła korzenie w naszej fizjologii i wokół niej zbudowaliśmy świat.


Tak więc zanim coś stanie się rzeczywistością, musi wpierw zaistnieć jako zalążek, coś jak iskra, jakieś poruszenie świadomości zbiorowej. Zachodzi to w sposób zupełnie niedostrzegalny i przejawia się najpierw w postaci pojęcia ledwie rysującego się w naszych umysłach: „Ja jestem". W ten sposób zwykliśmy uświadamiać sobie, że naprawdę istniejemy - była o tym mowa na początku. Z chwilą zaakceptowania „Ja jestem" w miejscu akcji mogą się pojawić miliony innych rzeczy. Przejawiają się one w postaci niewyraźnych emocji i pojęć, potem wyraźniejszych pojęć i zbiorów przekonań, a wreszcie w postaci w pełni rozwiniętego świata.


Wynikiem ostatecznym jest rzeczywistość, jakakolwiek by ona nie była. Jeśli świadomość zbiorowa - to znaczy ty i ja — przystaje na to, by były wojny, wtedy mamy wojny. Wojny są przejawem pewnego rodzaju zakłócenia w świadomości zbiorowej zwanego stresem. Gdybyśmy się na wojny nie zgadzali, wojen by nie było. W chwili obecnej wszystko, na co ty, ja i każdy inny się zgadza, jest koszmarne; zaistniało na jakimś poziomie w głębi świadomości zbiorowej, ponieważ na to przystaliśmy. Chorujemy, starzejemy się, tracimy sprawność fizyczną z powodu naszego przekonania, że takie są realia życia. Przekazano nam to, akceptujemy to i w dalszym ciągu to stwarzamy. Gdybyśmy tych pojęć od początku nie uznali, być może nie przyjmowalibyśmy choroby, starzenia i zniedołężnienia za rzeczywistość.


Weźmy jakikolwiek przykład. Wiadomo, że gdy ktoś biega, to się męczy. Jest to fakt fizjologiczny. A jednak w Sierra Madre, w Meksyku, są szczepy Indian, dla których biegi na długie dystanse, czasami ponad pięćdziesiąt mil, są normalnym elementem kultury. Lubią to i biegnąc potrafią nawet kopać piłkę, gdy tymczasem nam trudno sobie wyobrazić pokonanie dystansu dwukrotnie dłuższego niż maraton. Pewien fizjolog amerykański sprawdził u zwycięzcy częstość tętna bezpośrednio po takim biegu. Okazało się, że serce jego bije wolniej niż tuż przed startem.


Kluczem do rzeczywistości naszego wszechświata jest to, że my sami ją wybieramy. Zanim dokonamy wyboru, powinniśmy zrozumieć, w jaki sposób nasze idee przejawiają się jako rzeczywistość. Gdy tylko będziemy w pełni świadomi mechanizmów, jakie tu działają, wtedy łatwiej nam będzie wprowadzać do rzeczywistości tylko te idee, które są ewolucyjne. Moglibyśmy wybierać odwagę, nadzieję, miłość, pokój, zdrowie - nie wykluczona jest nawet nieśmiertelność - i one stawałyby się naszą rzeczywistością. Jak dotąd jednak zdecydowanie wybieramy strach, nienawiść, chciwość, zazdrość, wojnę, chorobę i śmierć. Nie poświęciliśmy tej sprawie świadomej uwagi i dlatego została nam narzucona przez świadomość zbiorową. Nasze ciała i to, co one robią, nasze mózgi i to, co one pojmują są żywym wyrazem powszechnie przyjętych opinii. Jeżeli mamy zmienić je na lepsze, to przede wszystkim musimy nauczyć się zmieniać świadomość zbiorową. Jak wyraźnie dowodzi historia, same dobre chęci rzeczywistości nie zmienią.


U samego źródła jesteśmy czystą świadomością, dopóki coś się nie poruszy, nie pojawią się przebłyski jakichś idei. Przenikając głęboko do swego źródła, odkryjemy mechanizm tworzenia. Z tą chwilą będziemy mogli wybierać. Mając prawdziwą wolność myślenia, będziemy wybierać pokój, pełne zdrowie, młodzieńcze usposobienie - jakąkolwiek rzeczywistość wybierzemy, będziemy nad nią panować. Pozytywne idee w naszym umyśle są z pewnością ważne, lecz nie staną się w pełni realne, dopóki nie zastąpią złych idei, zakorzenionych w świadomości zbiorowej. Świadomość zbiorowa dopiero wtedy wyda się sceptykom realna, gdy wykażemy, że faktycznie możemy na nią wpływać. Za realne uważa się tylko to, co przemawia do zmysłów. Dlatego teraz przyjrzymy się sile zdolnej kształtować każdą rzeczywistość, to znaczy inteligencji.

Brak komentarzy:

Spirala hipnotyczna