Nadejdzie czas , kiedy choroba jako efekt opacznych myśli będzie hańbą

Oldi Tube

piątek, 21 października 2011

Nadciąga duchowa rewolucja



W czasach współczesnych, w dobie dominacji techniki – niemal niedostrzegalnie nadchodzi cicha rewolucja. Coraz więcej ludzi odwraca się od świata zewnętrznego, świata materialnego sukcesu i udaje się na poszukiwanie świata wewnętrznego – wyższych przeżyć duchowych.
Daje się to zauważyć we wzrastającym zainteresowaniem okultyzmem i czarną magią, a przede wszystkim – różnymi formami medytacji i eksperymentowaniem na odmiennych stanach świadomości. Także w dziedzinie religii odchodzi się od skostniałych zasad, co znajduje swój wyraz w szybkim rozprzestrzenianiu się nowych ruchów religijnych i filozofii.
Takie okresy intensywnych rozważań duchowych miały miejsce również w dalekiej przeszłości i oddziaływały przez wieki na kolejne pokolenia. Obecna epoka daje się porównać z czasem
duchowego fermentu we wschodnim rejonie Morza Śródziemnego, kiedy to w zniszczonym cesarstwie Aleksandra Wielkiego powstały warunki do narodzin i rozprzestrzenienia się chrześcijaństwa; lub z dobą renesansu, gdy przemiany światopoglądowe doprowadziły do rozwoju nowoczesnej nauki, a dziedzictwo odrodzenia uformowało naszą obecną cywilizację. Powinniśmy liczyć się z tym, że w najbliższych dziesięcioleciach będzie miała miejsce duchowa rewolucja o podobnym znaczeniu.

czwartek, 21 lipca 2011

Zaburzenia psychiczne



Ciężkie schorzenia psychiczne, takie jak na przykład schizofrenia, tylko w wyjątkowych wypadkach poddają się leczeniu hipnozą. Psychotyka z reguły w ogóle nie da się zahipnotyzować. Pewne przypadki świadczą o tym, że hipnoza może nawet potęgować urojenia niektórych pacjentów.
Mimo to od pewnego czasu próbuje się leczyć hipnozą również choroby umysłowe i zaburzenia emocjonalne, częściowo w grupach. Przy tym stosuje się jednocześnie z hipnozą leki psychotropowe, a więc środki, które mają wpływ na stan emocjonalny człowieka. Pierwsze doświadczenia wykazały, że dzięki takiemu zespolonemu leczeniu często można szybciej
zakończyć stacjonarną opiekę nad pacjentem niż przy stosowaniu terapii wyłącznie lekami. Przy tego rodzaju schorzeniach zawsze zaleca się zachowanie dużej ostrożności. Wszystkie takie przypadki powinny być objęte leczeniem w szpitalu lub u lekarza-specjalisty. To samo dotyczy depresji
endogennych, owych zaburzeń emocjonalnych, które objawiły się co prawda pod wpływem przyczyn zewnętrznych, ale nie były przez nie spowodowane. Nie jest jeszcze wystarczająco zbadana rola skłonności dziedzicznych i zaburzeń przemiany materii w mózgu - jako przyczyny tych schorzeń. Choroba przebiega fazami, przy czym po depresji może następować chwilowy stan maniakalny ze skokami nastroju, zmieniającego
się od radosnego ożywienia do przesadnego rozdrażnienia. Nastroje te mogą doprowadzać niekiedy do manii wielkości i chorobliwej rozrzutności.
Niekiedy choroba wygasa po kilku kolejnych fazach, możliwe są
jednak nawroty. Często jej pierwsze objawy występują między dwudziestym a trzydziestym rokiem życia.
Zawsze należy serio traktować zamiary samobójcze w fazie depresji.
W takich wypadkach można eksperymentalnie zastosować hipnozę, ale z największą ostrożnością i po starannym rozważeniu wszystkich rodzajów ryzyka. Jednak nie jest pewne, czy dzięki temu rzeczywiście uda się powstrzymać chorobę, czy jedynie „zasłonić" jej objawy.
Inaczej sprawa się ma w wypadku nerwic, owych zaburzeń psychicznych, które powstają w wyniku nie rozwiązanych konfliktów, problemów życiowych i rozczarowań. Korzenie tych chorób często sięgają dzieciństwa, niejednokrotnie są one wypierane ze świadomości, chociaż dana osoba nie zdołała się jeszcze z nimi ostatecznie uporać. Nerwice nierzadko prowadzą także do uwarunkowanych psychicznie dolegliwości organicznych.
Niech to zilustruje przykład z naszej praktyki:

Przypadek 2. Pacjentka, 62 lata, wdowa, gospodyni domowa.
Od ponad dziesięciu lat cierpi na chroniczny ucisk w okolicy kości ogonowej, pozbawiający ją radości życia, ponadto ma silne wzdęcia i chwilowe nastroje depresyjne. Kilka badań neurologicznych u różnych lekarzy specjalistów oraz pobyt w szpitalu nie ujawniły żadnych przyczyn organicznych w okolicy dolnej części kręgosłupa. Uszkodzenie kości ogonowej na skutek wypadku sprzed 35 lat zostało wyleczone bez żadnych komplikacji.
Na pierwszy seans pacjentka zgłosiła się bez większych nadziei, ponieważ neurolog, który ją ostatnio leczył, wyraźnie dał jej do zrozumienia podczas końcowej rozmowy, że jej dolegliwości już się nie dadzą wyleczyć, chyba że podda się operacji mózgu. Ponieważ dolegliwości występowały bezpośrednio po przebudzeniu i wyraźnie się zaostrzały pod wpływem nawet najmniejszego zdenerwowania, nasuwało się podejrzenie, że istnieją jakieś ich przyczyny o charakterze psychicznym. Podczas kilku wyjaśniających rozmów pacjentka skarżyła się, że znajduje się cały czas pod presją czasu, stwierdzając wyraźnie, że sama ją na siebie wywiera, chociaż nikt jej nie zmusza do wykonania określonych prac w ciągu dnia.
Dawniej jej mąż, choleryk, dominujący w małżeństwie, dyktował jej przebieg dnia. W dalszych rozmowach przypomniała sobie spontanicznie, że ucisk zaczęła odczuwać po przygodzie pozamałżeńskiej, której do tej pory żałuje, mimo że w gruncie rzeczy nie miała ona żadnego znaczenia i trwała zaledwie kilka dni. Jej mąż nigdy się o tym nie dowiedział.
Pacjentki nie udało się całkowicie wyleczyć. Ucisk w okolicy kości ogonowej nie zniknął całkowicie, bo zbyt długo trwała fiksacja powodująca, że od razu po wstaniu z łóżka o tym myślała (co powodowało jego natychmiastowe występowanie). Mimo to pod koniec leczenia coraz częściej „zapomina" bez przerwy myśleć o swojej dolegliwości. Również w ciągu dnia
ucisk czasami zanika na kilka godzin. Gdy jednak występuje, pacjentka odczuwa go - jak to jej zostało zasugerowane podczas hipnozy - jako niewyraźny, nie obciążający jej szczególnie dyskomfort, w znacznej mierze obojętny, tak że prawie nie zwraca na to uwagi.
Zadowala się więc tym rezultatem leczenia, uważając go za wystarczający i przedwcześnie przerywa terapię, mimo że istnieją jeszcze szansę na dalszą poprawę.
Nie mniej ważne jest dojrzewanie osobowości, towarzyszące terapii.
Wprawdzie nie pozbywa się jeszcze poczucia winy wobec zmarłego męża, ale w coraz większym stopniu potrafi odejść od narzuconego przez niego rozkładu dnia, nie zmuszając się do ulegania presji czasu. Łatwiej i spokojniej przyjmuje teraz przykre strony życia. Depresje stają się rzadsze, wzdęcia, spowodowane nerwowym łykaniem powietrza, wyraźnie ustępują. Potrafi rano spać znacznie dłużej niż dawniej, za to z przyjemnością korzysta z wieczoru. Nauczyła się też wykorzystywać i cenić swoją samodzielność i niezależność i jako wdowa czuje się bardziej zadowolona, z większą niż przedtem ufnością patrzy w przyszłość. Chociaż objaw ucisku w okolicy kości ogonowej nie zanikł całkowicie, czuje się obecnie już znacznie lepiej.
Zaburzeniem emocjonalnym charakterystycznym dla naszych czasów, z którym coraz częściej spotykamy się w praktyce, jest nerwica lękowa.
W przeciwieństwie do strachu, dotyczącego konkretnej sytuacji - na przykład strach przed naganą lub karą, gdy popełniło się coś złego lub niewłaściwego - lęk ma charakter nieokreślony i jest bezprzedmiotowy.
Hipnoza jest tu szczególnie wskazana w celu zmniejszenia ostrego lęku, tak aby pacjent mógł prowadzić normalny tryb życia i wykonywać spokojnie pracę. Zmniejszenie lęku stwarza ponadto szansę dla psychiki, która dzięki własnej tendencji do samoleczenia potrafi się na nowo zorganizować i ustabilizować. Jeśli to się nie uda, hipnoza ułatwia przynajmniej dalsze leczenie przyczyn stanu lękowego.

niedziela, 17 lipca 2011

Kiedy hipnoza pomaga



Trans powoduje stan, w którym pacjent koncentruje się całkowicie na kontakcie z terapeutą. Wyłącza przy tym w dużym stopniu wszystkie inne bodźce zmysłowe pochodzące z otoczenia, ale także własne myśli i uczucia.
W tej sytuacji medium wręcz chłonie sugestie i polecenia hipnotyzera, ponieważ są to jedyne bodźce, które do niego wyraźnie docierają.
Działają one jako sugestywne wezwanie, pochodzące z podświadomości.
Ponieważ podświadomość nie podlega kontroli naszej świadomości i woli, sugestie te i polecenia z trudem dają się stłumić również po wyjściu z transu. Właśnie ten mechanizm działania stanowi podstawę sukcesów w leczeniu hipnozą.
Podczas seansów hipnotycznych można stosować różne sposoby postępowania wobec pacjenta. Po części hipnoza wspiera inne metody psychoterapii, na przykład psychoanalizę, a po części sam sen hipnotyczny w sposób indywidualnie zróżnicowany wywiera lecznicze działanie.
Zasadniczo wyróżnia się następujące możliwości leczenia hipnozą:
Sen hipnotyczny trwa od godziny do kilku dni, wyjątkowo nawet do kilku tygodni. Przeważnie łączy się z leczniczymi sugestiami, których celem jest usunięcie objawów choroby. W niektórych wypadkach środki farmakologiczne wspomagają wprowadzenie w stan hipnozy i długotrwałą kurację snem. W niskich dawkach środki te powodują rodzaj senności, ułatwiający wprowadzenie w hipnozę. Zamiast tego można podać większą dawkę leku, wówczas wykorzystuje się fazę budzenia się do wprowadzania
pacjenta w trans. Podczas następnej wizyty na ogół udaje się
wprowadzić pacjenta w trans bez pomocy leków. Interesująca jest przy tym obserwacja, że również preparat nie zawierający żadnych środków nasennych (placebo) ułatwia wprowadzanie w stan hipnozy, jeśli pacjent oczekuje takiego działania. Sen hipnotyczny przede wszystkim zaciera objawy choroby. Ale jego działanie nie musi się ograniczać do takiego wypierania symptomów. W praktyce stale jednak spotykamy się z wypadkami korzystnej zmiany również osobowości pacjenta, w sensie dochodzenia do większej dojrzałości, co oznacza usunięcie samych przyczyn choroby.
Nie można również wykluczyć, że dzięki sugestii znikną co prawda pierwotne dolegliwości, ale na ich miejsce wejdą objawy zastępcze. Zilustrujmy to następującym przypadkiem.

Przypadek 1. Pacjentka, 28 lat, rozwiedziona, matka trojga dzieci, samodzielnie prowadząca przedsiębiorstwo.
Przy wzroście 158 cm na początku leczenia ważyła 73 kg. Ta nadwaga była wynikiem niepohamowanego apetytu na słodycze, występującego przy najmniejszych trudnościach w życiu osobistym lub zawodowym. Dochodziła do tego nieprzeparta chęć nabywania podczas zakupów wielkich ilości wszystkich towarów. W jednym wypadku wartość towarów nabytych
podczas zakupów wyniosła prawie 8000 €. Z biegiem czasu pacjentka zgromadziła w swoim domu prawdziwy magazyn towarów, których ani razu nie użyła.
Po pierwszej rozmowie na temat rozwoju choroby, której przyczyny tkwiły w przeżyciach z wczesnego dzieciństwa, udało się po dwóch godzinnych seansach hipnozy całkowicie zlikwidować jej apetyt na słodycze i chęć kupowania dużych ilości towarów; pacjentka schudła wówczas 3 kg. Natomiast wystąpiła u niej podobnie niepohamowana potrzeba picia kawy, mimo że przedtem nie miała zwyczaju pić więcej niż 2-3 filiżanki kawy dziennie. Obecnie jej porcja dzienna wzrosła do 12-15 filiżanek.
Podczas dwóch następnych seansów hipnozy udało się zlikwidować zastępczy objaw „kawomanii". Nastąpiło dalsze zmniejszenie wagi ciała, codzienne kłopoty i konflikty nie sprawiały na niej prawie żadnego wrażenia.
W rozmowie końcowej pacjentka wykazała wyraźnie pozytywniejszy stosunek wobec obecnego życia oraz doświadczeń z dzieciństwa i z młodości. Od ponad roku nie odczuwa żadnych dolegliwości i mimo niewielkiej nadwagi ma dobre samopoczucie i świadomość, że dobrze sobie radzi w pracy.

Druga metoda jest bardziej nastawiona na psychoanalizę. Stosuje się w niej kombinację sugestii skierowanych bezpośrednio na symptomy i próbuje uświadomić pacjentowi ich przyczyny. Zadanie terapeuty polega przy tym na „reedukacji" osobowości, aby pacjentowi w przyszłości łatwiej było radzić sobie z problemami i konfliktami. Podczas analizy hipnotycznej,
stanowiącej trzecią metodę, terapeuta łączy możliwości hipnozy
z możliwościami psychoanalizy. Oznacza to, że trans jest wykorzystywany do identyfikacji kompleksów, których przyczyn pacjent zazwyczaj sam sobie już nie uświadamia. Wydobyte z powrotem na powierzchnię świadomości, przestają one działać jako czynnik chorobowy. Dzięki wspomagającej
hipnozie w takich wypadkach udaje się łatwiej pokonać opory
pacjenta przed odsłanianiem przykrych wspomnień i przeżyć. Niekiedy dopiero w hipnozie udaje się przywołać do świadomości to, co nawet w rozmowie psychoanalitycznej doszło do głosu w sposób niepełny.
Pozwala to na skrócenie okresu leczenia i szybszą pomoc pacjentowi.
Podczas gdy psychoanaliza wymaga zazwyczaj 100-400 spotkań, przy hipnoanalizie wystarczy ich 40-100.
Podobnie działa metoda katartyczna hipnoterapii. Wyraz „katharsis" pochodzi z greki i oznacza „oczyszczenie". Przy zastosowaniu tej metody uzyskuje się uświadomienie stłumionych wydarzeń, które spowodowały chorobę i ich odreagowanie, któremu towarzyszy rozładowanie gwałtownych
emocji. Pozwala to uporać się z nimi, dzięki czemu tracą one właściwości chorobotwórcze.
Podczas hipnozy grupowej, stosowanej już przez Mesmera, terapeuta wprowadza w trans kilku pacjentów równocześnie. Wykorzystuje przy tym fakt, że niektórzy ludzie bardzo łatwo dają się wprowadzić w trans.
Po pewnym czasie hipnotyzer przerywa seans grupowy, a jego uczestnicy, którzy przy pierwszym doświadczeniu szczególnie dobrze reagowali na sugestię, mogą być prezentowani innym jako przykład. Terapeuta komentuje to uwagą, że przy następnym doświadczeniu wszyscy pozostali mogą zapaść w równie głęboki trans. I rzeczywiście, wielu spośród pacjentów,
dotychczas niepodatnych na trans, obecnie daje się wprowadzić
w głębszą hipnozę.
Hipnozę grupową stosuje się przede wszystkim wobec pacjentów, u których podczas spotkań indywidualnych występuje zbyt dużo lęków, po za tym u alkoholików i w przygotowywaniu kobiet ciężarnych do porodu.
Nie należy jej mylić z terapią grupową, ponieważ między zahipnotyzowanymi członkami grupy nie dochodzi do wzajemnych relacji.
Z pacjentami, którzy bardzo dobrze reagują na hipnozę, można przeprowadzić hipnodramę. W tym celu łączy się psychodramę z hipnozą.
W psychodramie pacjent przeżywa niektóre swoje problemy w formie gry, co pozwala mu uporać się z nimi. Ponieważ chodzi o „grę", znika wiele zahamowań, powodujących trudności w jego realnym życiu. Gra toczy się przed publicznością, na czymś w rodzaju sceny; obok pacjenta występuje jeszcze dwóch terapeutów, także w roli aktorów. Hipnoza zastosowana przed takim „występem" w niektórych wypadkach ułatwia pacjentowi
odegranie jego własnej roli. Z tych różnych możliwości zastosowania hipnozy terapeuta wybiera tę, która w indywidualnym wypadku daje największe szanse na sukces. Nie ma sztywnych „przepisów" na stosowanie hipnozy. Niekiedy zmienia się też technikę, w zależności od reakcji pacjenta.
W gruncie rzeczy w ogóle nie da się wyraźnie określić, w jakich sytuacjach można stosować hipnozę w celach leczniczych. Jako metodę psychoterapii można ją stosować w różnych chorobach psychicznych, którym towarzyszą - lub nie - objawy fizyczne. Przy tym stanowi ona częściowo leczenie wspomagające, a częściowo jest jedyną metodą terapii. W nagłych wypadkach daje też możliwość szybkiego uzyskania pierwszych wyników
leczenia, które jednak potem należy utrwalić przez zastosowanie innych, służących temu celowi środków terapeutycznych.
Doświadczenie i działania hipnoterapii pozwalają sformułować następujące wskazania do jej zastosowania leczniczego, nie pretendujące jednak do wyczerpania zagadnienia:

• wspomagające lub wyłączne leczenie zaburzeń psychicznych, takich jak nerwice, nienormalne reagowanie na przeżycia, zaburzenia zachowania, rzadziej psychozy i depresje;
• ułatwienie kuracji odwykowych u osób uzależnionych, zwłaszcza u alkoholików;
• korzystne działanie w wypadku lęków, kłopotów i ich wpływu na zachowanie pacjenta i funkcjonowanie jego organizmu (dolegliwości psychosomatyczne);
• uspokajanie i korzystne działanie na sen przy nerwowości, łatwym irytowaniu się i różnych trudnościach z zasypianiem i w zaburzeniach snu;
• łagodzenie lub usuwanie stanów bólowych różnego pochodzenia; pobudzenie nerwów przez bodźce bólowe rozdziela się w pniu mózgu na dwa tory, z których jeden powoduje świadomość bólu w korze mózgowej, natomiast drugi wywołuje uczucie bólu w jądrze wzgórzowym; ten drugi tor może być przerwany przez hipnozę. Pacjent co prawda zachowuje świadomość istnienia bólu, ale odczuwa go tylko w niewielkim stopniu.
• „zasłonięcie" objawów różnych chorób bądź też obojętność wobec spowodowanych przez nie dolegliwości, które dzięki temu przestają być uciążliwe.
Jednak to krótkie wyliczenie możliwości leczniczych hipnozy nie oznacza, że może i powinna być stosowana do leczenia każdego bólu, każdej nerwicy, każdego zaburzenia psychosomatycznego (czyli o charakterze zarówno psychicznym, jak i fizycznym). Hipnoza jest tylko jednym z narzędzi terapii i nie należy zapominać o istnieniu wielu innych możliwości leczenia. Nie jest ona panaceum i nie może nim być. Jeśli terapeuta decyduje się na stosowanie hipnozy lub z niej rezygnuje, albo w ogóle nie bierze jej pod uwagę, to jego decyzja wynika z tak wielu indywidualnych czynników, że nie sposób ich tutaj omówić. Również przy jednakowym rozpoznaniu subiektywne okoliczności mogą wymagać całkowicie różnych metod leczenia.
W następnych postach podamy kilka przykładów leczniczego
działania hipnozy. Oczywiście uwzględniamy tu tylko niewielką część możliwych wypadków jej zastosowania.

środa, 13 lipca 2011

Kogo można hipnotyzować



Również na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Niektórzy specjaliści są przekonani, że w zasadzie każdego człowieka można zahipnotyzować, chociaż nie każdego można wprowadzić w tak samo głęboki trans. Inni natomiast uważają, że istnieją też ludzie, którzy w ogóle nie reagują na hipnozę. Jedno wydaje się pewne: tylko 10 do 20 proc. ludzi zapada w bardzo głęboki trans.
Stoimy więc znów przed wspomnianym już generalnym problemem, który tak bardzo utrudnia wyjaśnienie zjawiska hipnozy: nie ma żadnych obiektywnych objawów, które umożliwiłyby stwierdzenie, czy człowiek zapadł w trans i jak głęboki jest ten stan.
Podatność na hipnozę zależy ponadto od wielu subiektywnych warunków.
Bardzo ważnych relacji interpersonalnych między hipnotyzowanym a hipnotyzerem nie da się na przykład uchwycić statystycznie. Wpływa na nie wzajemna sympatia lub antypatia, zachowanie i prestiż terapeuty, jego aura, wreszcie również to, czy odpowiada on społecznym wyobrażeniom o hipnotyzerze. Dawniej na przykład czarna broda uchodziła za
swoisty „znak firmowy" hipnotyzera.
Indywidualne nastawienie i oczekiwania hipnotyzera i pacjenta determinują wyniki seansów hipnotycznych. Jeśli obie strony wierzą w sukces, to o wiele szybciej do niego dojdzie niż w wypadku, gdy jeden z partnerów nie jest o nim całkowicie przekonany. Pacjent w transie bardzo silnie reaguje na nastawienie terapeuty pod tym względem i - siłą rzeczy - ulega temu wpływowi.
Pozytywne wyniki hipnozy wynoszą, zależnie od hipnotyzera, od 10 do 90 proc. Ten zdumiewający wynik można wytłumaczyć jedynie wpływem czynników subiektywnych. Z tego powodu prowadzono badania mające stwierdzić, czy określone cechy osobowości hipnotyzowanych są powtarzalne.
Natomiast nie udało się, niestety, uzyskać w nich typowego obrazu hipnotyzera. Wydaje się, że większość terapeutów chętnie dużo mówi i odczuwa potrzebę utrzymywania ścisłych kontaktów z innymi ludźmi, ale z zachowaniem pewnego dystansu. Prawdę powiedziawszy, dotyczy to nie tylko hipnotyzerów, lecz w większym lub mniejszym stopniu każdego, kto zajmuje się psychoterapią. Ale również dążenie do bycia niczym potężny ojciec dla pacjenta nie jest typowe tylko dla hipnotyzerów. Ta skłonność często wpływa na wybór zawodu lekarza.
O wiele lepiej zbadano strukturę osobowości pacjentów, którzy dobrze lub słabo reagowali na hipnozę. Także i tutaj nie stwierdzono żadnych obiektywnych, ogólnie obowiązujących warunków, udało się jednak wyodrębnić pewne cechy sprzyjające wprowadzaniu pacjenta w trans. Natomiast
zapewne ani wiek, płeć, rasa, wykształcenie, ani zawód, pozycja
społeczna bądź szczególne cechy fizyczne lub psychiczne nie mają na to żadnego wpływu.
Okazało się, że najłatwiej jest zahipnotyzować ludzi przystosowanych społecznie, potrafiących sensownie poradzić sobie ze swoimi problemami i konfliktami. Uważa się, że również ludzie przyzwyczajeni do posłuszeństwa, a więc przede wszystkim żołnierze, łatwo poddają się hipnozie.
Natomiast osobowości słabo przystosowane do środowiska, cierpiące na dolegliwości psychiczne lub fizyczne, spowodowane często czynnikami psychicznymi, nierzadko chroniczne, z trudem poddają się hipnozie lub w ogóle nie dają się zahipnotyzować. Zasadniczo zakłada się, że ludzie ze skłonnością do nerwic trudniej poddają się hipnozie niż osoby zrównoważone psychicznie. Cięższe przypadki histerii na ogół w ogóle nie poddają się hipnozie, przy lżejszych natomiast działanie hipnozy jest często wzmożone.
Nie należy zapominać o pacjentach świadomie broniących się przed hipnozą. Bez zgody na zahipnotyzowanie terapia nie ma szans powodzenia.
Oczywiście, stopień zahipnotyzowania zależy także od stosowanej przez terapeutę techniki. W wypadku ludzi łatwo poddających się hipnozie technika nie odgrywa większej roli, natomiast w trudniejszych wypadkach terapeuta musi dostosować technikę wprowadzania w trans i pogłębiania transu do danego pacjenta. Dla dalszych sukcesów duże znaczenie ma pierwsza próba. Natomiast jeśli pierwsza próba się nie powiodła, to ani pacjent, ani terapeuta nie powinni od razu dawać za wygraną.
W literaturze fachowej opisane są wypadki sukcesu terapii osiągniętego dopiero po trzystu seansach hipnotycznych. Niekiedy hipnoza indywidualna może się jednak nie udać, ponieważ pacjent czuje się „zdany na łaskę i niełaskę" hipnotyzera i lęk wywołuje u niego reakcje obronne; natomiast pod osłoną grupy można jednak osiągnąć sukces.
Podsumowując, trzeba stwierdzić, że hipnoza uda się tym łatwiej, im pozytywniejsze będą oczekiwania i nastawienia obydwu partnerów oraz im lepiej układają się stosunki między nimi.

poniedziałek, 4 lipca 2011

Hipnoza w świetle współczesnej psychologii



„Podręcznik psychiatrii" Dorscha opisuje hipnozę jako „sztuczny, niedoskonały sen szczególnego rodzaju" - wyjaśnienie płytkie, pozostawiające prawie wszystkie pytania bez odpowiedzi. Specjalna komisja British Medical Association w 1955 r. (por. Chertok, L'Hypnose) zdefiniowała zjawisko hipnozy co prawda nie wyczerpująco, ale jednak dość szczegółowo w następujący sposób:
„(...) Hipnoza stanowi przejściowy stan zmienionej uwagi pacjenta, który może być spowodowany przez innego człowieka i w którym różne zjawiska mogą zachodzić spontanicznie bądź jako reakcja na bodźce werbalne (językowe), bądź inne. Do zjawisk tych należą zmiany świadomości i pamięci, zwiększona podatność na sugestie, odpowiedzi i myśli pacjenta, niespotykane u niego w jego zwykłym stanie ducha."
Wszystkie teorie współczesnej psychologii dotyczące hipnozy mają jeden mankament, mianowicie odzwierciedlają one wyobrażenia swoich duchowych ojców na temat hipnozy. Ściśle rzecz biorąc, do dziś nie wiemy, co charakteryzuje hipnozę. Pozostawia to wiele miejsca dla subiektywnych poglądów i nienaukowych spekulacji. Wszystkie teorie mieszczą się między dwiema skrajnościami: z jednej strony mamy teorie, które w swojej skrajnej formie sprowadzają trans do organicznych przełączeń w mózgu, druga „szkoła" natomiast tłumaczy wszystkie zjawiska hipnotyczne siłą sugestii. Dlatego tutaj ograniczymy się do przedstawienia kilku wartych uwagi opinii znanych fachowców, aby dać Czytelnikowi pojęcie o tym, czym może być hipnoza.
W szkole psychoanalitycznej opartej na poglądach Zygmunta Freuda (1856-1939) powstało wiele teorii hipnozy, rozwijających się z pewnymi przerwami do dziś. Według Freuda, między hipnotyzerem a hipnotyzowanym istnieje relacja erotyczna, „(...) nieograniczone, pełne miłości oddanie się, z jednoczesnym wykluczeniem dążenia do zaspokojenia seksualnego", jak sformułował to w swojej wydanej w 1921 r. książce „Psychologia zbiorowości i analiza ego". W tym sensie hipnotyzowany wraca do poziomu wczesnego dzieciństwa, poddając się terapeucie, który w stosunku do niego obejmuje rolę „wszechmocnego praojca prahordy". Do tej wywołanej hipnozą sytuacji pacjent dostosowuje się przez cofanie się (regresję) do wcześniejszych stopni rozwoju. Taką samą regresję przeżywamy w trakcie każdej psychoanalizy, tyle że w zwolnionym tempie. Doświadczenia z hipnozą stały się dla Freuda impulsem do wypracowania tej metody psychoterapii.
Później szkoła psychoanalityczna uwzględniła również fizyczną stronę hipnozy, mianowicie zawężenie uwagi powodujące, iż hipnotyzowany odbiera wyłącznie bodźce pochodzące od hipnotyzera. Zawężenie to idzie tak daleko, że hipnotyzer staje się dla hipnotyzowanego przedstawicielem całego otaczającego go świata. Ponadto pacjent w coraz większym stopniu traci zdolność do jasnego rozróżniania między światem zewnętrznym,
reprezentowanym przez terapeutę, a swoim własnym „ja", aż
do ostatecznego, pełnego „stopienia się" z hipnotyzerem.
W praktyce stan ten uzyskuje się w dwojaki sposób: hipnotyzer ogranicza odbieranie przez pacjenta wrażeń z otoczenia do tych bodźców, których źródłem jest on sam; jednocześnie powoduje on taki stan hipnotyzowanego, w którym pacjent powraca do wcześniejszego, dziecięcego stadium rozwoju i całkowicie poddaje się jego pozornej wszechwładzy. Jednak by wywołać wszystkie te zjawiska, wystarczy całkowicie odciąć pacjenta od innych bodźców bądź spowodować jego regresję. W psychoanalizie do celów terapeutycznych w zupełności wystarcza ta druga możliwość.
Wiadomo nam natomiast z obserwacji hipnozy zwierząt, że bezruch fizyczny wywołuje stan przypominający hipnozę. Już w 1646 r. jezuita Athanasius Kirchner (1602-1680) prowadził w Rzymie doświadczenia na zwierzętach. Jego eksperymenty z kurami, szczególnie podatnymi na hipnozę, zyskały światową sławę. Wiązał on kurom skrzydła i kładł je na brzuchu lub na boku. Po początkowym podnieceniu kura się uspokajała, przekonana widocznie o braku możliwości oswobodzenia się. W tym momencie Kirchner rysował kredą kreskę na wysokości dzioba, rozwiązywał skrzydła ptaka - a ten nadal się nie ruszał. Po pierwszym podporządkowaniu się , kura widocznie traktowała namalowaną kredą kreskę jako więzy, z których już nie próbowała się uwolnić. Dopiero lekkie uderzenia lub hałas uwalniały kurę z tego hipnotycznego stanu przerażenia. Podobne doświadczenia udało się przeprowadzić również z innymi zwierzętami.
Rosyjski laureat Nagrody Nobla Iwan Pawłow (1849-1936) interpretował to zjawisko jako wynik działania instynktu samozachowawczego. Ten, kto nie może się bronić ani uciekać, zachowuje się spokojnie, aby bardziej nie rozdrażniać wroga. W opinii Freuda, eksperyment ten oznaczał, że hipnoza jest również rodzajem paraliżu, będącego skutkiem relacji między „bezwolnym hipnotyzowanym" a „wszechwładnym hipnotyzerem".
Według nowszych hipotez szkoły psychoanalitycznej na temat hipnozy, w transie zaspokajane są nie tylko instynktowne potrzeby z wczesnego dzieciństwa. Ponadto powstaje równowaga między instynktownymi odruchami a reakcjami obronnymi przeciwko wszechwładzy hipnotyzera.
Hipnotyzowany równocześnie kocha i nienawidzi hipnotyzera. Z tego dylematu uwalnia się, reinterpretując w nieświadomości siłę hipnotyzera.
Nieświadomość zmusza hipnotyzera do spełniania wszechwładnej roli, a więc w gruncie rzeczy potrafi sprawować kontrolę nad zaistniałą sytuacją.
W odróżnieniu od Freuda, współczesne teorie nie wychodzą już
z założenia, że hipnotyzer zajmuje miejsce kontrolnej instancji „superego" (rozumianego jako swoistego rodzaju sumienie). Natomiast sam hipnotyzowany zastępuje terapeutę przez własne superego. Wierząc, że sprawuje władzę nad terapeutą, że zmusza go do pełnienia pewnej roli, wyzwala się od wpływu kontrolującego go superego. Dlatego w transie potrafi on przypomnieć sobie przeżycia zazwyczaj wyparte przez hamujące działanie superego. Inna szkoła kwestionuje znaczenie transu w leczeniu.
Działanie hipnozy wyjaśnia wyłącznie przez sugestię. Autorzy tej szkoły przytaczają dla potwierdzenia swej tezy fakt, że za pomocą odpowiedniej sugestii można wywołać zjawiska hipnotyczne również u ludzi czuwających. Przy tym jednak przemilczają okoliczność, że udaje się to tylko w tych wypadkach, gdy osoby poddawane doświadczeniu w ogóle
łatwo ulegają wpływom.
Hipnoza to coś więcej niż sugestia w stanie snu. Do stosowanych sugestii dochodzi bowiem gra z podziałem na role terapeuty i pacjenta. Między nimi rozwija się relacja, którą należy uwzględnić. Hipnotyzer odgrywa rolę wszechmocnego, któremu chory nie może się oprzeć. Pacjent zachowuje się tak, jakby nie potrafił oprzeć się sugestiom. Wyjaśnia to fakt, że sugestie nie zawsze się spełniają podczas seansu hipnotycznego, mimo że „technicznie" trans został wywołany we właściwy sposób. W tym wypadku hipnotyzer nie odegrał roli oczekiwanej przez pacjenta. Oczekiwania te w dużym stopniu kształtowane są przez wpływy socjokulturowe, a więc przez społeczny stosunek do hipnozy.
Podział ról między partnerami w hipnozie prowadzi między innymi do wzmożonej podatności na sugestie (hipersugestywności). Wyjaśnia to jej silniejsze działanie w porównaniu ze zwykłą sugestią w stanie czuwania.
Pawłow i jego uczniowie interpretują hipnozę jako stan pośredni między czuwaniem a snem; jako częściowy sen. Na korze mózgowej pozostają punkty czuwania, umożliwiające kontakt między pacjentem a hipnotyzerem.
Punktem wyjścia tej teorii stał się eksperyment z psem. Zwierzę
zostało przyzwyczajone do budzenia się na dźwięk trąbki i zjadania pożywienia.
Natomiast inne hałasy pochodzące z otoczenia nie przerywały
mu snu, nawet gdy były głośniejsze. Pawłów z tego wysnuł hipotezę, że kora mózgowa psa znajduje się pod wpływem określonych punktów czuwania. Później następcy Pawłowa sądzili, że znaleźli dowód na słuszność tej interpretacji w podobieństwie prądów mózgowych w czasie transu i w czasie snu. Doświadczenia przeprowadzane w Ameryce pokazały jednak, że przebieg prądów mózgowych (EEG - elektroencefalogram) w czasie hipnozy u wielu pacjentów w ogóle się nie zmienia, a więc nie ma żadnej zgodności między transem a snem. Na pewno teoria Pawłowa - podobnie jak inne hipotezy - stanowi inspirację dla nowych badań, ale nie
wyjaśnia w pełni zjawiska hipnozy.

Spirala hipnotyczna