Nadejdzie czas , kiedy choroba jako efekt opacznych myśli będzie hańbą

Oldi Tube

środa, 16 lutego 2011

Sekrety autohipnozy


Znany hipnoterapeuta T.X. Barber zasugerował, że nie istnieje nic takiego jak hipnoza. Jednym z dowodów na to jest fakt, że analiza fal mózgowych nie pokazuje absolutnie żadnej różnicy pomiędzy stanem hipnozy a zwykłym stanem, w którym nasz umysł znajduje się codziennie. Dlaczego więc ludzie robią te wszystkie dziwne rzeczy, które można zobaczyć na pokazach hipnotyzerów scenicznych? Czyżby dysponowali oni jakąś tajemną mocą?
Pozwól, że najpierw opowiem, co dzieje się w trakcie hipnozy na scenie, ponieważ to pozwoli ci lepiej zrozumieć potęgę autohipnozy. Po pierwsze, poza tymi, którzy zostali na taki pokaz przyciągnięci za uszy przez swoich współmałżonków, wszyscy na sali chcą w nim uczestniczyć z własnej woli, co powoduje, że na widowni siedzi bardzo szczególna grupa ludzi. Zwykle hipnotyzer wywołuje dziesięciu czy dwunastu ochotników (ich liczba zależy od wielkości widowni). Ludzie gotowi przyjąć takie wyzwanie stanowią jeszcze bardziej szczególną grupę. Wtedy hipnotyzer zaczyna machać rękami i sugestywnie mówić o rozluźnianiu się, aby wprowadzić ludzi w „lekki trans." Tak naprawdę to wcale nie musi on machać rękami, ale wygląda to dobrze i czasem pomaga skoncentrować uwagę ochotników. „Lekki trans" oznacza, że twoje oczy są zamknięte, a twoje ciało odprężone i spokojne. Następnie prowadzący przedstawienie robi ćwiczenie mające na celu sprawdzenie, jak głęboko „zahipnotyzowani" są ochotnicy. W typowej sytuacji każe im on wyciągnąć dłonie przed siebie i wyobrazić sobie, że do jednej z nich jest przywiązany balonik, a do drugiej ciężki odważnik. Bardzo ciekawe i pouczające jest obserwowanie, jak ramiona jednych ludzi wznoszą się i opadają, a innych nie ruszają się z miejsca. Takie ćwiczenia można tak naprawdę wykonać bez żadnego przygotowania, ale jeśli zrobi się wokoło tego odpowiednią atmosferę, to sprawia to na ludziach wrażenie, że dzieje się coś wyjątkowego. Po pewnym czasie hipnotyzer sugeruje, żeby wszyscy „obudzili się", kiedy klaśnie w dłonie albo pstryknie placami. Oczywiście tak naprawdę to nikt z ochotników nie spał i można im było po prostu powiedzieć, żeby otworzyli oczy, ale hipnotyzer musi zachować pozory, że kontroluje cały proces.
Po takim ćwiczeniu czy też kilku podobnych hipnotyzer zostawi na scenie trzy do pięciu najlepiej reagujących osób, a resztę wyśle z powrotem na miejsca na widowni. W terminologii hipnotycznej ludzie, którzy pozostali na scenie, są nazywani „podatnymi na sugestie", co w praktyce oznacza, że mają dobrą wyobraźnię i są podatni na wpływ autorytetów. Hipnotyzer podaje tej grupie więcej sugestii rozluźniających, aby wprowadzić ludzi w „średni trans", co oznacza, że ich oczy są zamknięte, a ciała rozluźnione. Potem wykonuje na nich jeszcze kilka ćwiczeń, zwykle jednym z nich jest robiące ogromne wrażenie „usztywnianie", dzięki któremu można usztywnić ciało tak bardzo, że daje się ono zawiesić pomiędzy dwoma krzesłami, opierając się tylko na piętach i ramionach. To również można wykonać będąc w normalnym, codziennym stanie umysłu. Trzeba tylko natężyć wyobraźnię i wykazać sporo determinacji. Ale na osobach, które stykają się z takim zjawiskiem po raz pierwszy, robi ono ogromne wrażenie.
Prowadząc osoby przez kolejne ćwiczenia, hipnotyzer stara się ustalić, która z obecnych na podium osób ma największą wyobraźnię i jest najbardziej podatna na wpływ jego autorytetu. Zazwyczaj w grupie znajduje się jedna czy dwie osoby, które nadzwyczaj dobrze odpowiadają stawianym im wymaganiom i one stają się gwiazdami takiego wieczoru. Zanim do tego dojdzie, są wprowadzane w „głęboki trans", co oznacza, że ich uwaga jest bardzo zawężona, wyobraźnia pobudzona, a ciała silnie zrelaksowane. Wszystko to, co dzieje się później, jest efektem pobudzenia wyobraźni i atawistycznym pragnieniem ciała, które nakazuje mu wypełniać rozkazy przywódcy stada.
W trakcie lub na zakończenie występu hipnotyzer może podać „sugestię post-hipnotyczną". Ta sugestia zawiera w sobie przesłanie, że w późniejszym czasie, na jakiś umówiony znak dany przez hipnotyzera, albo też w momencie zobaczenia czegoś czy usłyszenia czegoś osoba poddawana hipnozie zrobi coś określonego, najczęściej absurdalnego - na przykład zaszczeka jak pies, wchodząc do banku. Jeśli autorytet hipnotyzera jest dostatecznie ugruntowany, osoba zahipnotyzowana może zapomnieć o takiej sugestii, szczególnie, jeśli hipnotyzer wyraźnie zasugerował jej niepamięć. Potem taka osoba może się bardzo zdziwić, kiedy odkryje, że ciało pamięta, co miało robić. W filmach niewinna osoba może zostać zahipnotyzowana i „dostać" sugestię post-hipnotyczną, aby na przykład zdetonować ładunek wybuchowy w środku miasta, kiedy hipnotyzer powie określone słowo przez telefon. Widzimy, jak po usłyszeniu tego słowa spojrzenie takiej osoby staje się puste, a ona sama detonuje bombę z posłuszeństwem zombie. W realnym świecie wygląda to całkiem inaczej. Sugestie post-hipnotyczne są czymś bardzo podobnym do zawiązywania supełka, żeby o czymś nie zapomnieć. Nie są one niczym innym niż na przykład sytuacja, w której twój szef każe ci odbijać zegarową kartę pracy. Możesz o tym w ogóle nie pamiętać, aż do chwili, kiedy zobaczysz zegar. Jeśli podatna na sugestie osoba dostałaby polecenie, aby na umówiony sygnał zdetonować bombę, to na jej twarzy przez chwilę pojawiłby się taki wyraz, jakby właśnie o tym pomyślała. Jednakże o ile taki ktoś nie byłby już wcześniej terrorystą, to po prostu zignorowałby tę sugestię, dokładnie tak samo, jak wszystkie inne, które nie zgadzają się z jego osobistym kodem etycznym. Bardzo wielu zawiedzionych nastoletnich chłopców odkryło, że hipnoza nie potrafi spowodować, by dziewczyny robiły to, czego chcą chłopcy, jeśli dziewczyny tego nie chcą. Teraz, kiedy już wiesz, czym jest, a czym me jest hipnoza, mogę opowiedzieć ci o hipnozie terapeutycznej, czyli o tym, jak używać hipnozy w uzdrawianiu.

1 komentarz:

aga_xy pisze...

Moja ciekawośc została obudzona...

Spirala hipnotyczna