Nadejdzie czas , kiedy choroba jako efekt opacznych myśli będzie hańbą

Oldi Tube

piątek, 9 kwietnia 2010

Tworzymy zdrowie

"Naturalna siła uzdrawiająca w każdym z nas jest największym źródłem dobrego samopoczucia". (Hipokrates)
Gdy byłem małym chłopcem nieśmiało marzącym o tym, że kiedyś będę lekarzem i to koniecznie lekarzem okrętowym - wszystko wydawało się proste: niebo było błękitne, cukier słodki, lekarz leczył ciało, a kapłan duszę. Szybko życie nauczyło mnie, że świat nie jest tak prosty, a wiele rzeczy jest tak skomplikowanych i trudnych do pojęcia, że mimo upływu lat nie mam szans na ich zrozumienie. Mimo młodzieńczego, naiwnego patrzenia na wiele spraw, bardzo wcześnie przekonałem się, że każdy le­karz winien leczyć nie tylko ciało, ale również psychikę chorego. Bo czę­sto źródło choroby mieści się w jego umyśle. Z kolei duchowny winien dbać nie tylko o duszę człowieka, lecz również o ochronę i zdrowie dla jej ziemskiej powłoki, dla ciała. Szybko też zrozumiałem, że sukces le­czenia może tkwić w samym pacjencie, w jego myślach, pozytywnym pa­trzeniu na świat, w chęci wyzdrowienia.
Byłem studentem po trzecim roku medycyny, gdy odrabiałem letni staż medyczny w Szpitalu Praskim w Warszawie. Dwóch mężczyzn w tym samym mniej więcej wieku miało tego samego dnia resekcje jelita grubego z powodu nowotworu. Zarówno lokalizacja guza, jak stopień za­awansowania choroby, były podobne. Obserwowałem tych chorych przez kilka następnych tygodni. Jeden z nich pogodny i radosny, głęboko wie­rzył, że po operacji będzie kompletnie zdrowy. Bardzo chciał wyjść do domu, do pracy i rzeczywiście wypisano go jako wyleczonego po trzech tygodniach od operacji. Drugi z mężczyzn był przez cały czas zgorzknia­ły, ponury, obrażał pielęgniarki, a i lekarzom złorzeczył, że go okaleczyli. Gdy pierwszy pacjent wychodził po leczeniu do domu, drugi zmarł. Oczywiście upraszczałem wtedy wiele spraw. Dopiero życie przekonało mnie, że nie ma dwóch jednakowych przypadków chorobowych w medycynie, niemniej zrozumiałem wtedy, jak wielką siłą w leczeniu jest pozy­tywne myślenie i pogodne usposobienie pacjenta. Jak wielką siłę ma nie­materialna część istoty ludzkiej!
Właśnie o sile umysłu w zwalczaniu chorób, w kreowaniu najlepszej kondycji fizycznej i psychicznej chcę poświęcić nastepny cykl postów. Zwykle „sprawy oczywiste są tak oczywiste", że czę­sto nie zwraca się na nie uwagi i mimo, że mogą odgrywać nieraz klu­czowe role - pomija się je. Lubimy rozwiązania szybkie i efektowne i niechętnie w leczeniu stosujemy mozolne ćwiczenia, leki, witaminy i róż­ne pierwiastki śladowe, które przynoszą efekty po tygodniach lub miesią­cach. O wiele „wygodniej" leczyć nadciśnienie tylko „pigułkami" niż zastosować się do wskazań lekarza i obniżyć wagę, unikać stresów, stoso­wać relaks, przyjmować magnez itp. Znacznie „przyjemniej" jest pozby­wać się otyłości za pomocą niezliczonych cudownych mikstur i wypełniaczy, nie zachowując przy tym umiarkowania w jedzeniu i piciu. Dla większości osób jeszcze trudniejsze wydaje się leczenie, jeżeli wyma­ga to wysiłku naszego umysłu , silnej woli, inteligencji, wytrwałości i wyrzeczeń.
Chcę przedstawić jak wielką siłę uzdrawiającą mamy w sobie, jak wielką siłą witalną możemy dyspono­wać dzięki naszemu umysłowi
Dla większości ludzi jest sprawą zupełnie oczywistą, że stres może oddziaływać niekorzystnie na nasz organizm. Niepokój, chęć walki, gniew, rozdrażnienie, rozpacz powodują zmiany chemiczne w mózgu po­przez tworzenie tak zwanych neurotransmiterów. Te zaś powodują wy­dzielanie przez przysadkę mózgową hormonu sterującego pracą kory nadnerczy - ACTH. Pod wpływem tego hormonu w nadnerczach zwię­ksza się wydzielanie takich hormonów, jak kortyzol i adrenalina, co w efekcie powoduje wzrost ciśnienia krwi, przyśpieszone bicie serca, szyb­szy oddech, szybsze spalanie itp. Przy dłuższym działaniu tych mechani­zmów kortyzol powoduje spadek przeciwciał i komórek T, a co za tym idzie spadek odporności. Tak więc stres, niekorzystnie oddziaływuje na nasz umysł, na nasze myśli i może spowodować spadek odporności i po­ważne następstwa chorobowe. A czy takie uczucia, jak miłość, współczu­cie, odwaga, wiara, czy też wreszcie myślenie pozytywne nie mają wpływu na powstawanie neurotransmiterów? Czy emocje pozytywne nie mogą mieć wpływu uzdrawiającego?
Istnieje cała gałąź medycyny, tak zwana medycyna psychosomatyczna, która zajmuje się m.in. wpływem psychiki nad indukcją takich chorób, jak choroba wrzodowa żołądka i dwunastnicy, nerwica serca, zespół bo­lesnego jelita itd. Zbyt mało jednak wiemy o sile psychiki w walce o własne zdrowie, w zapobieganiu i zwalczaniu chorób.
A więc skoro nadmierny stres i niekorzystne emocje mogą działać szkodliwie na nasz organizm - również odwrotne działania pozytywne mogą poprawić stan naszego zdrowia, zapobiec chorobom, a nawet wyle­czyć, z czego nie zawsze zdajemy sobie sprawę. Udowodnię, że tak jest w istocie i przekonam , byśmy dla na­szego dobra, naszego zdrowia korzystali z tej wielkiej siły, jaką może wyzwalać nasz umysł. Zresztą wielu lekarzy zna z własnej praktyki przy­padki „cudownego" samowyleczenia, spontanicznych remisji nieuleczal­nych chorób i trudnych do wytłumaczenia przypadków, gdy pacjenci wbrew prognozom lekarzy żyli przez całe lata.
Autor słusznie zauważa, że wielu uczonych widzi głównie rzeczy, któ­re ich pasjonują i tak np. fizyk nuklearny będzie dostrzegał w otaczają­cym go świecie przede wszystkim atomy, a biolog - molekuły. Ja polecam zwrócić się w stronę naszej świadomości i inteligencji, którą dostrzegam nie tylko w mózgu, ale w każdej komórce ludzkiego organi­zmu. Uważam , że świadomość ma dwie postaci - umysł i ciało. „Ciało jest, jak rzeka - wszystko płynie i nieustannie się zmienia. Posiada też nie­ograniczoną możliwość przybierania różnych form".
Ale czy istnieje możliwość poprawiania błędów natury, niedoskonało­ści funkcjonowania naszego organizmu poprzez umysł? Twierdzę , że tak!
Szczególną rolę przypisuję - niezależnie od relaksacji i wizualizacji - medytacji transcendentalnej. Podkreślam z całym naciskiem, że „medytacja nie jest po to, by się wyłączać, nie po to by uciekać od wszy­stkiego, lecz by wejść w kontakt ze wszystkim." Zauważyłem, że w cichości medytacji jest nie tylko cisza, ale pewna czujność, jakieś „wewnętrzne obudzenie, wrażliwość, świeżość, elastyczność, twórczość, od­nowa, nieograniczona energia, jasność i przeżycie świadomości w czystej postaci". Definiuję medytację transcendentalną jako technikę korzystną dla zdrowia oraz całkowicie ożywiającą połączenia psychofizyczne. Jak­kolwiek nie ma możliwości leczyć siłą umysłu wielu chorób - zwłaszcza nowotworowych - podam przykłady samowyleczenia, bądź dużej poprawy zdrowia poprzez sięganie do najważniejszego ludzkiego arsenału - świadomości. Dużo uwagi poświęcę chorobie nadciśnieniowej, choro­bom serca, udarom mózgu czy rakowi, które są chorobmi stylu życia.
Myślę , że stopniowy postęp w kierunku pełni życia osiąga się docierając do źródła własnej inteligencji. To pozwala zmienić rzeczywistość dążąc do zdrowia, szczęścia, wiedzy i pokoju."
Jeżeli istnieje chociaż niewielki procent pewności, że jakiś styl życia, jakaś technika służąca somie lub psyche poprawi nasze zdrowie - należy po nią sięgnąć, albo przynajmniej o niej wiedzieć, by w razie potrzeby można z niej skorzystać.


„NASZE ZDROWIE JEST TAKIE, JAKIE SĄ NASZE MYŚLI"

Brak komentarzy:

Spirala hipnotyczna